Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CZĘŚĆPIERWSZA
zjijegourodzin.Wszyscyichznajomiwiedzieli,żejubilatuwielbianiebieskie
hiacynty,więctegodniacałydomtonąłwtychkwiatach.Gdygościejużsię
zebrali,mążMuniprzeprosiłichnachwilę,mówiąc,żeidzieponiespodziankę
dlażony.Chwilajednakbardzosięprzeciągała.WkońcuzaniepokojonaMuni
poszłanagórędoichsypialni,otwarładrzwiizobaczyłamężależącegona
podłodzewśródrozsypanychpereł.Koliamiałabyćprezentemdlaniej.Umarł
nazawałserca.Odtegoczasuwrodzinieuważano,żehiacyntyiperłyprzyno-
sząnieszczęście.AniEbi,aniLyanigdyjużniewłożyłypereł.Mojamamanie
miałaztymkłopotu,bonigdyichniemiała,czasamisadziłahiacyntywogro-
dzie,aletylkoróżowe.
*
MojababciaLyabyłajedynącórkąEmiliiOskara.NazywaliZiuziel,Ziu-
zielek.Tookropnedomoweimięprzylgnęłodoniejnacałeżycie,awzięłosię
stąd,żekiedyrodzicezmałąLyjkąjechalipociągiemprzezśląsk,zobaczyła
żarzącesięhałdy,którebardzojejsięspodobały.byłanimitakzafascynowa-
na,żegdykolejnahałdapojawiałasięzaoknem,krzyczała:HZiuziel!”,bonie
umiaławymówićsłowaHżużel”.
EbiczęstowiązałaZiuzilowiwielkąkokardęnagłowie.Niewiem,jakwy-
glądałasamafryzura,zawszesłyszałamtylkookokardzieiotym,żeLyanie
lubiłachodzićzniądoszkoły.buntowałasię,alematkaniedawałazawygra-
podobałojejsiętakiszlus.Pewnegodnianauczycielmatematykizadał
trudnepytanieinadziewczętapadłbladystrach.Powiódłwzrokiempoklasie
izawołał:HTazkokardą!”.Lyanieznałaodpowiedzi,dostałazłąocenę.We-
długniejtowłaśniezpowodutejozdobydostałatakistopieńitaktorozża-
liło,żeEbiraznazawszezrezygnowałazwiązaniajejwielkiejkokardy.
Gdymojababciabyłapanienką,modnebyłyspódnicedokolan,czylijak
natamteczasywyzywającokrótkie.Wszkolewymagano,bydziewczętamiały
zakrytekolana,jednakLyawyprosiła,abyEbizamówiłaukrawcowejspódnicę
nagumce.Dziękitemuwkażdejchwilimogłapodciągnąćwyżejinosićsię
zgodniezmodą.Zrobiłataknaprzerwiewszkole,abyzadaćszyku.Wpodcią-
gniętejnadkolanaspódnicydumniespacerowałapopodwórkuzircią,swoją
kuzynką,tunaglezobaczyła,żedyrektorkastoinastopniachbudynkui
przywołuje,groźniekiwającnaniąpalcem.PrzerażonaLya,idącwjejkierun-
ku,ukradkiemobciągałaspódnicę,agdydoszładoschodów,tasięgałajejjuż
prawiedokostek,wprawiającwzdumieniesrogąnauczycielkę.Oczywiście
rodzicezostaliwezwanidoszkoły.PoszedłjakzawszeDadi,któryumiałzacho-
waćsięszarmanckowtakichsytuacjachbuchnąłwmankietpaniądyrektor,
starąpannę,isprawazostałazałagodzona.
babciaiircia,córkaciotkiMelanii,siostryDadiego,nietylkorazemchodzi-
łydoszkoły,aletakżerazemsięwychowywały.Wpewnymmomenciedołą-
32