Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebieskagodzinamaswójpoczątektrzykwadranse
pozachodziesłońca,gdywresztkachdnianiebojestjuż
prawieczarne,alenafotografiachwydajesięintensywnie
błękitne.Światłonagranicydniainocyjestidealne,
zawieszonemiędzyblaskiemicieniemuwidacznia
nazdjęciunajdrobniejszeszczegóły.
Światłoekranuteżjestniebieskie.Nieprzełączyłam
komputeranażółtawytrybnocny,niezapaliłamlampki
nabiurku.Tkwięwsinejciemności,starającsię
wychwycićnajdrobniejszeszczegóły,gdykolejnyraz
powiększamjegozdjęcie,rozmywasiędoabstrakcji,
iznowuwyostrzamjedomałegorozmiaru.Jestsłabej
jakości,alejedyne,jakieznalazłamwsieci.Patrzę
wciemneoczy,wodzęwzrokiempoustach,pełniejsze
niżtwoje,badammocnąliniężuchwy.Tonapewnoon,
ktoinnymógłbysięnazywaćVerovonRitthoff?
Zapamiętałamdziwaczneimię,choćużyłeśgotylko
raz.Wolałeśmówić:„mójsyn”,takbyłomniejosobiście,
mniejboleśnie,mniejnieuczciwie.Nigdyniezapytałam
anioniego,anionich.Jakbyzadopierocootwartą
granicąniebyłoświata,doktóregomógłbyśwrócić.
Ateraztenświatpowracadomnieniezaproszony
wkrótkim,rzeczowymmejluodVero:„ZtrudemPanią
odnalazłem,nazwiskomaPaniterazinne”.
Szukałmnieiznalazł.Aty?Przecieżpisałam.Tylerazy.
Owszem,zmieniłamnazwisko.Długosięnie
przyznawałam.Apotembyłozapóźno.Bałamsię,
żedomnie,wtedyjużnowej,zamężnejIwonytym
bardziejniewrócisz.Gdywyjeżdżałeś,wciążbyłam
niemaldzieckiem,drobną,dwudziestoletniądziewczyną.
Tozapamiętałeś.
Itakteżnazywanomnienauczelni.
Dziecko,mamdlaciebiefuchę.Zaczepiłamnie
mojaprofesorkaktóregośjesiennegopopołudnia,gdy