Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NOWYCZŁOWIEKNAŚWIECIE
Wczasiegdykotkaprzechodziłaprzezbramę,ocierając
sięonogiświętegoPiotra,Joankapróbowałanakarmić
małe,dośćrozkrzyczanestworzenieboże.Głowę
stworzeniazdobiłybujnewłoski,akiedyniemiałoust
zatkanychmatczynąpiersią,darłosięwniebogłosy.
Wkońcuzasnęłoimłodamamamogłatrochę
odetchnąć.Ledwojednakzdążyłazamknąćoczy,
skrzypnęłydrzwiszpitalnegopokojuidośrodkawbiegła
kobietawbiałymfartuchu.
–Mapanigościa–zwróciłasiędoJoanki.–Mąż
przyjechał.
–Mąż?–Joankazniechęciąotworzyłajednooko.Akurat
delektowałasiętąrzadkąchwiląciszy,kiedyjej
pierworodnaspała,atujakiśintruzwpostacipielęgniarki
wchodziiwygadujeniestworzonerzeczy!Odtrzydziestu
sześciugodzin,czyliodkądjejcórkawydostałasię
naświat,niezaznałazbytwielespokoju...
MałaMatyldawpierwszychminutachswojegożycianie
chciałaspać.Niepłakała,niespała,tylkowzywałaswoją
matkędonośnymrykiem:„E!”.
„E!”znaczyłowjęzykuMatyldynicinnegojaktylkoto,
żepowinnanatychmiastdostaćcośdojedzenia,
anajlepiejmatczynąpierśbądźbutelkęzbiałym
cudownympłynemzwanymmlekiem.
–E!–wołałaMatylda.
–Ech–wzdychałamłodamama,tulącdzieckodopiersi.
Terazteżwestchnęła.