Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wystarczającosilny.SynArykanmiałsięurodzićzatrzy
miesiące.Wogóleniebrałpoduwagę,żetobymogła
byćdziewczynka.
Wziąłkawałeksurowejkoninyzezłotegotalerza,który
trzymałaHereka–byłotomięsopowitalnedla
powracającegomyśliwego–izjadł.CzteroletniEllak,
zoczamijakszparkiipłaskimnosem,patrzyłnaniego,
zadzierającgłowę,iuśmiechałsię.
Wyglądałemtaksamowjegowieku,pomyślałEteliteż
lekkosięuśmiechnął.Jadłdalej,choćpowitalnemięsonie
miałobyćposiłkiem.Alechanzarazgowezwieibędzie
musiałodłożyćjedzenie.Pozatymmięsobyłodobre.
Kobietyoczywiściemilczały,kiedyjadł.Gdyjednak
skończyłizwróciłsięwstronęwejściadonamiotu,były
jużprzynim,lamentującipocieszającgonaprzemian.
Odsunąłjeszorstkimruchemiwszedł.
WśrodkuBudrulnadzorowałanakrywaniedostołu.
Budrul,drobna,kościstaisiwowłosa,opiekowałasięnim
pośmiercimatki.Nosiłagowramionach,kiedybył
wielkościmałegokota.
–Witaj,szybkiłuczniku–zaskrzeczała.–Witaj,łowco
niedźwiedzi.–Tysiącezmarszczek,zktórychskładałasię
jejtwarz,przeciąłbezzębnyuśmiech.–Tobyłpierwszy
raz,kiedyodebrałeśbratuprawopierwszeństwa.Zrobisz
toznowu,mójwielki,zrobisztojeszczerazijeszcze.Trzy
razyweźmieszodBledyto,coniejesttwoje.
–Zachichotała.–Przyśniłomisiędziśwnocy–dodała.
–Zadużośnisz–odburknąłEteliusiadłnaniskiejławie
przykrytejszmatamizperskiejwełny.Budruljednakdalej
chichotała.
–Dobrześnię,mójwielki,tysamwiesztonajlepiej.
–Zadużośnisz–powtórzyłostroEtelichichotustał.
Wytarłpalceztłuszczu,używającbutówjakoręcznika.
WszyscyHunowietakrobiliodpokoleń.Ważnebyło,żeby
butylśniły.Słowastarejkobietyzrobiłynanimwielkie
wrażenie.Niewątpił,żeBudruljestwiedźmą,choćsam