Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopóźnejnocy.ZDamaidibyłowidaćbłyszczącewoddalilampy,
którelśniłytajemniczojakświatełkanarybackichłodziach.
Stworzyliswójwłasny,niezależnyświat.
MieszkańcyDamaidiwkrótcepoznalijegonazwę–SzkołaKadr
SiódmegoMaja,którąpotemskrócilidoSzkołyKadr.Waszekaczki
przepłynęłyrzekędoSzkołyKadr;waszakrowaweszławszkodę,
zamknęlijąwSzkoleKadr;rybywstawieSzkołyKadrważąjużcały
jin[1]!;dzisiajwieczoremwSzkoleKadrpuszczająfilm,itakdalej,
itakdalej...
Wtamtymokresie,natychkilkusetli[2]ziemiporośniętejtrzcinami,
powstałoowielewięcejtakichszkół.Wszyscymieszkającywnich
ludziepochodzilizwielkichmiast,czasaminaprawdęodległych.Nie
wszyscyspośródnichsprawowalifunkcjeurzędnicze–niektórzybyli
pisarzamiiartystami.WSzkoleKadrpracowalifizycznie.
MieszkańcyDamaidiniedokońcawiedzieli,czymtaknaprawdę
byłyteszkoły,aleniebyliteżnadmierniezainteresowani,żebysię
dowiedzieć.Przybycietychludzinieprzyniosłoniczłegomiejscowym,
wręczprzeciwnie–dziękinimżyciestałosięciekawsze.Gdyobcy
spacerowalipowsi,dzieciwybiegałychmarąialbostały,gapiącsię,
alboszłyzanimi,agdyciodwracaligłowyiuśmiechalisię,
pośpieszniechowałysięzakopkamisianaalbozadrzewami.
Miastowympodobałysiętutejszedzieci,więcmachalidonich,
zachęcając,abypodeszłybliżej.Coodważniejszepodchodziły,aobcy
głaskalijepogłowachiczasamiwręczalisłodyczewygrzebane
zkieszeni.Papierkiprzywiezionychzmiastcukierkówbyłytakładne,
żedzieciomżalbyłojewyrzucić–wygładzałyjeiniczymskarby
chowałymiędzystronypodręczników.LudziezeSzkołyKadrczasem
kupowaliwDamaidimelony,warzywaczysolonekaczejaja.
Wieśniacyniekiedyteżprzeprawialisięnadrugąstronęrzeki
iprzyglądalisięhodowliryb.Damaidibyłootoczonewodą–agdzie
woda,tamryby.Miejscowymichniebrakowało,alenigdynie
przyszedłimdogłowypomysł,żebyjehodować.Niepotrafilibyich
rozmnażać.Aleciwykształcenimiastowiwiedzieli,jaktozrobić.
Dawaliimzastrzyki,poktórychrybyskakałyrozgorączkowane,