Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłpocząteklata.Zieloneliściesterczaływniebojakmiecze,agdy
zakołysałysię,zielonyprzestwórprzedjejoczamiprzypomniał
prawdziwemorze,którerazpokazałjejtata.Wspomnieniaprzywołał
teżzapachrozpoznaławnimwońzongzi,kulekkleistegoryżu
zawiniętegowliście,którejadaławmieście.Aletamtendelikatny
aromatniemógłsięrównaćztymintensywnym,ciężkimodwilgoci
zapachem,któryspowiłcałą.Mocnowciągnęłapowietrzenosem.
Widziszkoniec?ponowiezapytałtata.
Potrząsnęłagłową.
Nagłypodmuchwiatruzamieniłpoletrzcinwpolebitwytysiące
wojownikówzewzniesionymidogóryzielonymimieczamistanęło
dowalki,zewsząddobiegałyodgłosyrozcinanegopowietrza.Stado
przerażonychwodnychptakówpoderwałosiędogóry.Wystraszona
Słonkomocnoobjęłaojcazaszyję.
Trzcinowemokradłafascynowałyją,alerównocześnienapawały
strachem.Nieopuszczałaojcanakrok,bojącsię,żetrzcinypołkną,
zwłaszczawwietrznedni,kiedyroślinyzfurkotemkładłysięnajedną
stronę.AgdyprzetaczającasięzpowrotemfaladochodziładoSzkoły
Kadr,dziewczynkaokruczoczarnych,przepełnionychlękiemoczach
kurczowotrzymałasiędłoniojcaczybrzegujegokurtki.
Ojciecmusiałpracowaćiniemógłcałyczasdotrzymywaćjej
towarzystwa.Należałdozespołuodpowiedzialnegozawycinanietrzcin
iosuszaniebagienpodpolalubprzerabianieichnastawy.Oświcie,
kiedynadpolamirozlegałsięsygnałpobudki,Słonkojeszczespała.
Ojciecwiedział,żejeśliniezobaczygopoprzebudzeniu,zpewnością
będziewystraszonaisięrozpłacze,aleniemógłsięprzemóc,żeby
wyrywaćzesnu.Stwardniałymiodharówkidłońmigłaskał
podelikatnymiciepłympoliczku,apotemzwestchnieniembrał
narzędzia,ostrożniezamykałzasobądrzwiiruszałzgrupąnamiejsce
pracy,myślącośpiącejcórce.Gdywieczoremschodzilizpola,
naniebieczęstojużświeciłksiężyc.
Słonkocałedniespędzałasama.Chodziłanadstawyoglądaćryby,
chodziładostołówkipatrzećnagotującychkucharzy,błąkałasię