Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czarneikręconewłosy.
–Nietakdrogo–oznajmiłModry.
–Mamjużswojelata,dokładnieczterdzieści.Jaklalka
dodmuchanianiewyglądam,aciałaniezamierzampoprawiać,żeby
byćjakklaun–usłyszałwyjaśnienie.Pokiwałzezrozumieniemgłową.
Jednocześniewumyślerachował,żemającraptemkilkuklientów
nadzieńitakzgarniałanatydzieńokołotysiącaeuro.JednakSharbat,
jakbyczytaławjegokosmatychmyślach,szybkoskorygowała
tebłędneobliczenia,mówiąc:–Połowępieniędzyzabieraopiekun.
–CzyżbyAlfons?
–Dokładnietak.–Kobietapoprawiłanatwarzybezpretensjonalny
makijaż.Wjejprzypadkuograniczałsiędopomadkinaustach,tuszu
dorzęsikredkidooczu.
–CouZahry?–rzuciłwpowietrzeMokradło,zmieniając
dziwkarskitemat.WtedySharbatsięuśmiechnęła,coczyniłanader
rzadko.Schowaładotorebkikosmetykiilusterko.Wyjęłaswójtelefon,
poczymsięwgramoliładoAlbertanałóżko.
–Zobacz.–Pokazałamumłodsząodsiebieipromiennie
uśmiechniętąkobietę.–Zahramanowezęby.Prawda,żeładne?
–Piękneząbki.–Modrywyraziłuznaniedlarzeczywiście
atrakcyjnegowizerunkuprezentowanejAfganki.Jejsiostra
zrozbudzonymzainteresowaniemmówiładalej:
–ZębyzrobiliśmyZahrzewBudapeszcie,tamjesttaniej.
Zwiedziłyśmyteżmiasto,boonachciała.Interesujejąwielerzeczy,
architekturanaprzykład.–Sharbatprzewijałaprzedleżącym
mężczyznąkolejneujęciazabytkówzestolicyWęgier.Onsamjednak
myślamibyłgdzieindziejiwnawiązaniudonichzagaił:
–Zahrateżjestdziwką?–Ugryzłsięwjęzyk,trochężałująctak
ordynarnegopytania.Alezdrugiejstronybyłprzecieżsamcem,
awnowejodsłoniesiostraSharbatrobiłananimświetnewrażenie.
Byłaładniejszaimłodsza.Poprawka,dużoładniejszaisporomłodsza.