Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
lampę,zszedłizacząłustawiaćkrzesłanaprymę,
porannąmodlitwęoświcie.
DopierowtedyodsunąłzasłonęizobaczyłbrataJuliana
siedzącegonacienkimdywaniepokrywającymstopnie
izatopionegowjednymzezwojów.
Już?zapytałJuliandosyćgniewnymtonem.
Dośwituchybajeszczezostałotrochęczasu?Jestwciąż
ciemno,prawda?
Niespałeścałąnoc,jużtrzeciązrzędu,bracieJulianie
odparłznaganąwgłosiebratMateusz.Będziesztaki
głupijakja,jeślitakdalejpójdzie,inawetniechcę
myśleć,cobypowiedziałdiakon,gdybyotymwiedział.
Noiczytanieprzytymświetle.Jestbardzoszkodliwedla
oczu.
MiałemkawałekświecyprzyznałsięJulian.
Wystarczyłnadośćdługo.Potem,oczywiście,niebyło
takdobrze,alecorobić?Och,Mateuszu,gdybyśtylko
wiedziałocudach,októrychczytałem!
Całypłoniesz,bracieJulianie,napewnomasz
gorączkę.Atwojeręcepopatrz,jakdrżą.Wykończysz
się.Niejestempewien,czyniepowinienempowiedzieć
diakonowi.
BracieMateuszu,niemożesz!zaprotestowałJulian.
Obiecałeśuroczyście,żemnieniewydasz.Trzymamcię
zasłowo.
Małymnichpokręciłswojąciężkągłową.
Myliłemsię.Niepowinienembyłtegorobić.Jak
możesztrzymaćoczyotwartepodczasMszy,kiedywcale
niesypiasz.Tonieludzkie.
Julianzerwałsięnanogi.Przycisnąłcennezwoje
dopiersi,jakbymałyczłowieczekprzyszedłpoto,
bymujezabrać.
Oczymubłyszczały.
Niewydaszmnierzuciłgniewnymszeptem.Nie
zrobisztego,słyszysz?Piśnijtylkosłowo,
a,naHerkulesa...