Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nośprzysobiealbozostawiajwbiurzeporadził.
Wskazałgrubąrękąmałesejfywbudowaneszeregiem
wścianę.Skinąłemgłową,aonciągnął:Masztuklucz
dowejścia.Zamykamyodziesiątejwieczorem;później
sammusiszsobieotworzyć.Dostałeśpokójdwieście
trzydzieścicztery.Znowuprzesunąłszufladęwmoim
kierunku.
Wziąłemkluczeizarzuciłemtorbęnaramię.
Drugiepiętronalewo.Ipowodzenia.Uśmiechnął
siępodnosem,usłyszałemwjegogłosierozbawienie.
Dziękimruknąłem.
Wdrodzedopokojustarałemsięniedotykać
barierekaniścian,pokrytychwieloletnimbrudem.
Pomyślałem,żejeśliBrettmnieniezabije,napewno
umręnajakąśnieuleczalnąchorobę,którątuapię;
niemalczułemwońrobactwa.
Beztruduznalazłemswójpokójiotworzyłemdrzwi
kluczem.Wśrodkubyłotylkokilkamebli;materac,
przynajmniejzpozoru,wyglądałnaczysty,ależąca
najegokońcupościelsprawiaławrażenienowej,więc
niemusiałemspaćwcudzychbrudach.
Wkącieprzydrzwiachznajdowałasięmała
umywalka;podszedłemtam,otworzyłemdrzwi
izobaczyłemtoaletęorazmaleńkąkabinęprysznicową.
Proszę,jakpraktyczniemożnaodlaćsię,biorąc
prysznic.Cozaoszczędnośćczasu!
Zaśmiałemsię,aleniebyłomiwcaledośmiechu.
Tomiejscebyłotakodrażające,żeniemalzapragnąłem
wrócićdopoprawczaka;tamprzynajmniejbyłoczysto
iswojsko.
Rzuciłemtorbę,padłemnałóżkoipopatrzyłem