Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Tobyłostatniraz,kiedyjechałtymsamochodem.
NastępnegodniaMarekzdałpojazdbankowiskończył
sięleasing,ateraztrzebapoczekaćdwa,trzytygodnie
nanowąofertę.Dealermówił,żebędądobrewarunki,
aBMWmiałopokazaćnowemodele.Marekzostawiłauto
nawyznaczonymparkingu,odsiedziałdwadzieściaminut,
czekającna„doradcę”,poczymoddałkluczyki
idokumenty,podpisałpapieryizplecakiempełnym
drobiazgówpozbieranychzeschowkówscyzoryk,
ładowarka,chusteczkinawilżane,kamizelkiodblaskowe
wyszedłnaulicę.
Byłpięknywrzesień.Żebyzałatwićformalności,Marek
wyszedłwcześniejzpracy.Byładopieroczternasta.
Pewniewypadałobywrócićdofirmyiogarnąćparę
zaległychspraw,aleciepłesłońceitłumynaulicach
zawładnęłyjegomyślami.SzedłKoszykowąiporaz
pierwszyoddawnaprzyglądałsięludziom.
Naławcewcieniudużegokasztanowcasiedziała
kobieta.Jednąrękąbujaławózek,drugąsprawnie
przerzucałakartkiksiążki.Marekniedojrzałtytułu.
Musiałabyćprzygotowananadłuższeczytanie,
bonakolanachmiałakoc,aobokniejnaławcestał
termos.Raznajakiśczasodrywaławzrokodlektury,
żebypopatrzećwdalalbospojrzećnadziecko.
Dwiebabciedreptały,ciągnączasobąwózkizakupowe
izajmująccałąszerokośćchodnika.Takiestaruszki
zawszeubierałysiętaksamo:szarypłaszczyk,czarne
pantofle,berecik.Jednaprzygarbionaiolasce,druga
bardziejwyprostowana.Doszłydoprzystanku
iprzysiadły.
Natereniepolitechnikistudencisiedzielinaławkach,
pijącpiwozawiniętewpapier.Możemieliokienko,