Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tylkonacodzieńprzybierającypozęgłupiegotwardziela,ówleśnypęk
niebieskościwstawiłbymdoniewielkiegoflakonunaetażerce,
pozachodziesłońca,bliżejzmierzchu,zaprosiłbymcięnacichącorridę
malutkichnietoperzykarlikówzrówniebezgłośnielatającymi
zawisakami,cotakzachwycałonaszegosyna,gdymiałosiem,może
dziewięćlatijeszcze,pókiniezaczęłaśwychowywaćgonaswoją
modłę:książki,angielski,francuski,pianino,baletitaknaokrągło
potrafiłodróżnićnietylkopłoćodwzdręgi,alenawetliścieturzycy
zaostrzonejodliściturzycysztywnej,coidlaprzeciętnegobotanika
niejestproste.Niewidzisztego,nigdyniechciałaśRewidzieć,taka
jestprawda,trochejetomało,stanowczozamało,atwójukochany
GiraldusCambrensis,czyjaktamsięzwałtendwunastowieczny
pachołek,jakośnieotworzyłcioczunabóleiradościczłowieka,
koniecznąizbawiennąwyrazistośćrzeczybezwzględunaczas
imiejscezajmowaneprzezniewkurczącejsięprzestrzeni
zaczynającegoobrzydliwiegnićświata.Cotywieszomiłości,rzuciłaś
mikiedyśwtwarz,niewiele,odpowiedziałem,alecotywieszoniej,
właśniety,nieodpowiedziałaśmiwtedy,araczejodpowiedziałaś
wzgardliwymwydęciempoliczkówiniewyraźnymgestemdłoni,którą
jużwówczaszaczynałemcałowaćzwahaniem.Ech,comnienapadło,
tfu,napsaurok!Zabrnąłem.Wybacz,chybajestemniesprawiedliwy.
Rozczarowanieprzezemnieprzemawia.
„Tourągamojejdumie”.Nieukrywałemtegowtedy,gdy
namawiałaś,bymjednakpoprosiłopracezlecone.Wpadliśmy
wfinansowydołek,jakwtedy,gdyniechcianocięwidziećnauczelni
zasprawąpomówieniaoudziałwredagowaniupodziemnejgazety
(ciebie!,jużprędzejmniemożnabyło,gdybyniemojetrudne
doprzezwyciężenialenistwo,nadrobionezwiadomymskutkiempół
rokupóźniej)iniktjakośniekwapiłsięzpożyczką,nawetPaweł,
rzekomyprzyjacieldomu,októrymwiedzieliśmy,żeśpi
naspadkowychpieniądzach.Gdybyco,pomyśloPiotrze,naparłaś
zjadliwie,wypominającto,żesynnaszstudiuje.Piotrmastypendium,
uciekłemwwątpliwewyjaśnienie,gdyżstypendiumjegoledwo
starczałonaopędzenieakademikaijakietakieobiady.Spojrzałaś
wówczasnamnie,jaknazłotodajnegoosła,którytylkoprzezgłupi