Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeślikonieczniechcesztakmyśleć,nicnatonieporadzę
skonstatowałaNikolska.Totwójwybór.Możeszraznaza-
wszeprzyjąć,żeKonradNikolskibyłtwoimojcemlubdręczyć
sięwątpliwościami.Jazaciebietegonierozstrzygnę.
Marylawestchnęła.Niezostałojejnicinnego,jakdopisaćko-
lejnąpozycjędolistywielkichniewiadomych.
KilkadnipóźniejMarylastanowczooznajmiłamatce,żewybiera
siędostolicy.
Adzieci?Alicjazaatakowałazinnejstrony.Będzieszje
ciągnąćzesobądogruzów?Nie,oczywiściezamierzaszzostawić
jetutaj.Konrada,potakciężkiejchorobie!Karola,któryniema
jeszczenawetpółroku!
Przecieżjatorobiędlanich!zawołałaMaryla.Muszęmy-
ślećoprzyszłościdlachłopców,niemożemycałeżyciesiedzieć
paniJaskółcenagłowie!
Hola,hola.Gospodyni,którawłaśnieweszłaznaręczem
drewna,dosłyszałaostatniesłowa.Powinnamzłoićciskórę.
Myślałam,żejesteśmyjakjednarodzina,atymiwyskakujesz
zczymśtakim.
BojesteśmyrodzinąpotwierdziłałagodnieMaryla.Ale
właśniedlatego,żekochampaniąiTadzia,niechcęwamciążyć
dłużejniżtokonieczne.
Topowieciemi,ocoznówsiękłócicie?
PowysłuchaniuargumentówstronJaskółkaprzyznałarację
Maryli.
Niechjedzie.PrzecieżWarszawaniejestzagórami,raptem
trzydzieścikilometrówstąd.Rozejrzysię,awrazieczegowróci
donas.Tylkotrzebazałatwićwewsizedwiebutelkisamogonu
nadrogę,bototeraznajpewniejszawaluta.
37