Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
1.
–Em…–Mójwłasnygłosdolatujedomnie,kiedy
zlanypotemotwieramoczyiprzewracamsięnadrugi
bok.
Czuję,jakzmorzonewyimaginowanymwysiłkiem
mięśniezbijająsięwkamiennąmasę,ostatecznie
przygważdżającmniedołóżka.Nimdotegodojdzie,
udajemisięjednakwykonaćtenjedenkluczowyruch.
Wszystkojestkwestiąprzystosowania.Nauczyłemsię
przezwyciężaćporannądrętwotę,bywporęskierować
twarzkudołowi.Kiedyleżęnawznak,zwyklezbiera
misięnawymioty.Zakażdymrazem,gdyprzenoszęsię
doświatażywych,wnętrznościpodchodząmidogardła
i…
–Jasnacholera!–mamroczępodnosem,zrywającsię
zposłania.
Ledwieprzytomnymwzrokiemnamierzamdrzwi
odłazienki.Pierwszykrokokazujesięnajtrudniejszy.Atak
porannejmigrenymiażdżymiczaszkę,czyniąc
jąpodobnądozmiętegopapieru.Jęczępodnosem,ale
niezatrzymujęsię.Jeśliniedotrędosedesunaczas,
porzygamsięnawykładzinęjakpieprzonykot.Chociaż
nie,wmoimprzypadkubałaganbędzieznaczniewiększy.
Cudemudajemisięniepotknąćojednązleżących