Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zasnąć...Obudziłabysiępółtorarokutemu.GdybyMarcinzaczepił
wnocnymklubie,tobygospławiła.Niekochalibysiępijani
wklubowejtoalecie.Niezaszłabywciążęposzybkimnumerku.Nie
byłobyjejtuiteraz.Niewiedziałagdziebybyła,cobyrobiła.Lecz
tuiterazbyjejniebyło.
Zajrzęjeszczewieczorkiem,paniKasiuznówgadałababa
zdołu.Niechsiępaniniemartwi,bonawetgdybypaninieotwierała,
tosobieporadzę.PaniMarzenkadałamizapasowekluczedopani
mieszkania.
„Idźwreszcie”,myślałaKatarzyna,„idź,przestańgadać”.Nie
czułagniewu.Tylkozmęczenieirozpacz.
Sąsiadkawyszła.Katarzynawróciładopokoju.Dzieckoleżało
włóżeczku.Wpatrywałosięwniąuporczywie.Poczuładreszcze.
Pociemniałojejwoczach.Upadła.
Otworzyłaoczy.Dzieckoznówpłakało.Niewiedziała,czy
zasnęła,czystraciłaprzytomność.Ijakdługototrwało.
Byłojejduszno.Minęłałóżeczkozłkającymmaluchem.
Otworzyłaokno.Jaknajszerzej.Potemcofnęłasięwgłąbpokoju.
Oddychałaświeżympowietrzem.Dzieckowciążpłakało.„Zamknij
się”,myślałabezgniewu,zrozpaczą.„Razwreszciesięzamknij”.
Cośprzeleciałozaoknem.Duże,ciemne,futrzaste.Zakołowało.
Przysiadłonaparapecie.Terazmogłazobaczyć,żestworzeniebyło
duże.Spojrzałonakobietę,potemnałkająceniemowlę.Rozwarło
porośniętyfutremdzióbzrzędemostrychkłów.Nitomruknęło,
nipisnęło.Poczymrzuciłosięwstronęłóżeczka.Chwyciłodziecko
iskoczyłoznimdookna.Maluchrozdarłsięjeszczegłośniej.
Niekrzycz!wrzasnęłaKatarzynairzuciłasięzastworem.
Niekrzycz!wołała,chwytającniemowlęzalewąnóżkę.
Szarpnęłajewswojąstronę.Ptakotwswoją.Jeszczeraz,
ijeszcze.Zmagalisięprzezmoment,poczymstwórpuściłswójłup.
Niekrzyczpowiedziałacichokobieta,trzymającpłaczące
dzieckozanogę.Czułarozpacz.Zmęczenie.Palcesięrozwarły.
Wypuściłyto,naczymbyłydotądzaciśnięte.