Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
„Awięctokoniec?”
,pomyślał,patrząctępoprzedsiebie.Leżał
bezładnienaboku,zrozrzuconyminogamiiramieniempodgło-
wą.Myśliprzychodziłyjednapodrugiej,mglisteiniewyraźne,
aleniemiałnawetnatylesiły,byzatrzymaćktórąśnadłużej.
Gdybyterazktośzajrzałprzezzakratowaneokienko,dostrzegł-
byodwróconegoplecamipostawnegomężczyznę,brudnegood
potu,kurzu,błotaikrwi.Długie,sięgającezałopatkiwłosymiał
posklejaneiskołtunionewskazywały,żemężczyznaoddłuż-
szegoczasujestwtakkiepskimstanie.Trzygłębokie,biegnące
przezgrzbietpręgizaczynałysiępowolizabliźniać,aletowarzy-
szyłoimmrowiemniejszychurazówizadrapań.
Odprzodudojegocelizajrzećmoglitylkostrażnicy,którzy
akuratzechcielibyprzespacerowaćsięwzdłużkorytarza,nakrót-
chwilęwracającpojmanemuprzytomnośćgłośnymikrokami.
Zdarzałosiętojednakrzadko,bostrażnicywoleliomijaćmężczy-
znęszerokimłukiem.Mimożebyłzamkniętywceli,rannyipobity
takniemiłosiernie,żeniepotrafiłsięutrzymaćnanogach,nadal
wzbudzałwnichstrach.Czasemtylkootwierałoczy,spoglądając
obojętnienaprzechodzących,awtedymiałosięwrażenie,jakby
spoglądałaprzezniegociemnośćodległegoWszechświata.
4