Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jegokomórkawsłuchiwałasięwgłoswiszącegopotwora,wpada-
jącwrezonansjegotaktów.Człowiekniemógłzapanowaćnad
hipnotycznymstanem,wktórypodstępniegowprowadzono,
przezktóryzostałubezwłasnowolniony,leczzdawałsobiezte-
gosprawęjużodchwili,gdyjegopowiekizaczęłymimowolnie
siępodnosić,jakbychcącumożliwićgałkomocznymucieczkę
zorbit.Miałwrażenie,żewjegogłowiezagnieździłosięcoś
nieopisywalnego,coś,cowrytmbiegnącychsekundpróbowało
zawszelkącenęwypchnąćnazewnątrzjegozmaltretowaneoczy.
Tik,tak.
Bum,bum.
Obserwującotoczenie,zrozumiał,żemonstrumniepod-
porządkowałosobiejegowoliottak,przypadkiem.Byłoto
działaniecelowe.Doszedłdotegowniosku,gdypojął,żeto,
coniewątpliwieprzejmowałonadnimkontrolę,panowałonad
wszystkimbezwyjątku.Nadkażdymelementem,któryznalazł
sięwtejosobliwejprzestrzeni.
Uciekającwzrokiemodtarczyzegara,spostrzegłmrugającą
diodęawaryjnegooświetlenia.Pulsowałazielono,oślepiającjego
źreniceniczymwrześniowesłońceoporanku.Wszystkowrytm
taktówwąsategopotwora.
Tik,tak.Tik,tak.
Całepomieszczeniejaknaironiębyłooliwkowozielone,dając
złudneuczucienadziei.Nadziei,którazostałanazewnątrzini-
czymnieproszonygośćnigdyniezostaniewpuszczonadośrod-
ka,atymsamymnazawszepozostawidruhaswegoinosiciela
napastwęwidzimisiętupanującego;opuściczłowieka,którego
była,wydawaćbysięmogło,integralnączęścią.
Bałsię.Niewiedział,cogoczeka,azastanawiałsięjedynienad
perspektywąnajbliższychchwil.Nawetniegodzin,niemówiąc
9