Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
boczujestałypociągdobutelki.Leżywsąsiednimpokojuichrapie,nawetanioł
niezbudziłbygonaSądOstateczny.Dlatego,swobodniemogłamprzedostaćsię
dopana,boprzyznajęsię,żezaciekawiłmniejegolos...
Coprawda,niesądziłam,żepancałkowiciestraciłpamięć,alegdytu
szłam,jużpowzięłamzamiardopomożeniamudoucieczki.Powtarzam,Antoni
chrapie,woknachmieszkaniadoktoraTretterajestciemnoioddawnaśpina
górze.Będziemymogliprześlizgnąćsięswobodnie...Wyprowadzępanaboczną
furtką...Jestpanubrany,wszystkoznakomiciesięskłada...
Przyszedłmunagleskrupułdogłowy.
Ale,zapytałczypaniąniespotkazatodużaprzykrość?
Najmniejsza!odrzekła.Tretternabierzeprzekonania,żetoAntoni
zapomniałzasunąćrygle,popijanemu.Antoniprzeżyjekilkaniemiłychchwil,
comuzresztą,oddawnanależy...Nietraćmyczasuichodźmy...
Chodźmy!powtórzyłmłodyczłowiekzradosnymbłyskiemwoczach.
Panijest,doprawdyaniołem!
Niezwróciłauwaginatenszczerywykrzyknik,podeszładodrzwiiotworzyła
je.Obrzucił,porazostatniwzrokiemswójniewielkipokoik,jakbysprawdzając,
czyczegoniezapomniał,leczwnetsięuśmiechnął.Próczubrania,kapeluszai
chusteczkidonosa,przecieżnieposiadałinnegomajątku.
Raźnopodążyłzaswąwybawicielką.
Następnypokójbyłciemny,leczdobiegłozniegogłośnechrapanie.W
półmrokudojrzałrozwalonegonaceratowejotomaniepielęgniarza,któryspałz
otwartemiustami.
Późniejjeszczejakiśpokój,wktórympachniałochloroformem.Potemschody
irękamłodejdziewczynypochwyciłagozaramię.
Ostrożnie!Kilkastopni!Jużjesteśmynadole!...
Nacisnęłaklamkęiznaleźlisięwparku.Owiałoichciepłepowietrzemajowej
nocy,adrzewaotaczającedomzdawałosię,szeptałyradośnie:
Bogudzięki...Bogudzięki...
Najcięższaczęśćzadaniazostałaspełniona.Ale,należałojeszcze,dotrzećdo
furtki,otwierającejcałkowitądrogędoswobody.Itopowiodłosięznakomicie,
nawetżwirnieskrzypiałpodichstopami,gdyszlidoparkanu,okalającego
zakładdr.Trettera.Woknachdomkustróżabyłociemno,akręcącysiętampies,
widoczniedobrzeznającpielęgniarkę,począłsiędoniejłasić.
Klucz,naszczęście,tkwiłodwewnątrz,wzamkufurtki.Lekkoskrzypnął
jeno,gdyprzekręcałagopowoli.
Jestpanwolnyszepnęła,szerokootwierającfurtkęiwskazującna
dróżkę,ciągnącąsięśródpól.Zaścieżką,znajdujesięlasek.Gdypango
minie,ujrzypanzdalaświatłakolejowejstacji...Apóźniej,samaniewiem,co