Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Opowieśćdziesiąta
ZAKOCHANYSTARZEC
MistrzAlbertzBoloniizawstydzabiałogłowę,którachciałasobie
zeńzadrwićdlatego,żemiłował.
PoEmiliimiałagłoszabraćjeszczekrólowa,którazwielkim
wdziękiemwtesłowajęłamówić:
Miłebiałogłowy,podobniejakgwiazdywświetlistenoce
upiększająniebo,akwiatywiosnąziemię,takwdzięcznesłowakraszą
wesołągawędęidobreobyczaje.Krótkiesłowaprzystojąbardziej
białogłowomniżmężom,niepowinnyteżonebezpotrzebywiele
idługomówić.Tymwięcej,żeteraz,kuwielkiemuwstydowi
wszystkich,niewieleostałotakichbiałogłów,codowcipnesłowo
rozumiejąc,odpowiedziećnaniewstanie.Wielkitowstyddlanas
idlawszystkichpańnaszejdoby.Coudawnychniewiastozdobą
umysłubyło,todzisiejszebiałogłowytracąnaukraszenieciałaswego;
ta,którasięwnajbardziejpstresuknielamówkąobramioneprzystroi,
jużsięsobiewielkiejczcigodnąwydaje,ainiepomyśliotym,
żenaosłamożnabywładowaćjeszczewięcejsukienniżnanią;osioł
byjenosił,nieprzestającbyćjednakowożosłem.Wstydmitomówić,
bowiemniemogęprawićprzeciwkoinnymtak,abymsamasiebie
oszczędzićmogła.Owebiałogłowy,takupstrzone,umalowane
iprzystrojone,stojąnibyniemeinieruchomeposągizmarmuru;jeśli
sięjeocozapytać,odpowiadajątak,żelepiejbybyło,gdyby
zmilczały.Starająsięprzytymwmówićwnas,żeichniezdarność
inieumiejętnośćprowadzeniarozmowywtowarzystwieniewiast