Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Apotem–jakdomokrążcy–recytowalichętnymsłuchaczomsłynne
dzieła.Jednaosobaodpowiadałaegzemplarzowizatraconejksięgi.Była
poniekąd–jakwczasachHomerowych–cielesną,dotykalnąksięgą,jej
żywymkształtem.Wtłumieosóbrozpoznawałosięichimionapotytułach
ksiąg.Byłwięcczłowiek-Iliada,człowiek–Boskakomedia,człowiek–Faust,
człowiek–Wojnaipokój,człowiek–Zbrodniaikara...
Zewstydemwyznaję,pełenskruchy,żeuprzedniezdaniawięcejzawdzię-
czajątemu,conazywamDchwytem”Cervantesa,cookreślamjakopozorną,
Dczęściową”śmierćDonKichota,niżelementarnejcnociefilologa.oczło-
wiekubezbibliotekimówiąc,ojegopustychdłoniach,ojegozamurowanym
księgozbiorze,samdoświadczyćchcęnędzyirozkoszyDonkichotowego,
złowrogiegowyróżnienia.Czygozresztąsamniedoznałem?
Niemogęuciekaćprzedwyobraźnią,którawinnaoswajaćobszary
pozbawionemapioczyszczonezdrogowskazów.Nietaję,żenękamnie
obfitośćdrukuipapieru.Żeodczuwamchorobęnadmiaruiprzesytu.Że
widzępunktykulminacyjne,krytyczne,jakiemusidostrzecten,ktooblężony
jestnieustannieprzezgęstniejącearmiestarychinowychksiążek.
Dowłasnejpamięciświadomiewięcapelowałem,zjejskupień,rozproszeń,
znużeń,zwłaściwychjejszansrekrystalizacjichytrzeigrzeszniepragnąłem
korzystać.DRekrystalizacje”owedokonywałysięwpamięcibiednegorycerza
idokonująsięnadal,wnaszejpamięci,wzgodziezprzygodąDonKichota,
wlustrachruchomych,wseriachodbićiprzekształceń,którewięcejdlamnie
znacząniżzewnętrzneoczywistości.Chcęponiekądświadomiewystawićsięna
działanieDonkichotowejklątwy.Chcępodjąćryzykołączącychsięzniąroz-
terekizasadzek.Chcędoznaćpewnychodmianodwagiibłędu,ironiiiżartu,
bypotemwycofaćsięnaterenypełneświatłailiturgicznejsolenności.
Tylkowięcpozornie,nachwilę,dozwoliłem,abyumknąłprzedmoim
pióremtytułowejprozy,takprzerażającejwfantastyceirealnościodsłonię-
tegookrucieństwa.Wyłaniasięonteraz–tytułwmottopowieściwszcze-
piony–winskrypcję,wyjętąjakbyzpodręcznikafizyki,chłodną,bezna-
miętną,choćbezpośredniozwiązanązsąsiedztwemogniaipapieru:
D456stopniFahrenheita–totemperatura,wktórejpapierzaczynasię
tlićipłonie”2.
Cywilizacyjneutopiebudząraczejmójchłódiobojętność.Jestemzłym
czytelnikiemfuturologicznychbaśni.AlebaśńRayaBradbury’egojestdla
mniewłaściwiesumąlękówdawniejszych,zwielokrotnionąprzezokoprzy-
szłości,okomechaniczneigroźne.Mojapamięćbyłalojalnawobecwizji
futurologa,choćnadałapewnądostojnośćihieratycznyteatralizmkilku
epizodompowieściowym.Wirusdonkichotyzmuinstalujesiętakżewemnie
icienierzeczykażemiwidziećostrzejniżrzeczysame.
2R.Bradbury,4510Fahrenheita,tłum.A.Kaska,Warszawa1993.
18