Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WPROWADZENIE
MOJAHISTORIA
Nazywalimnie„dziwnymchłopakiemodpsów”.DorastałemwWalthamAbbey,
whrabstwieEssexwlatach70.i80.Wtamtychczasachzawszekręciłysięwnaszejokolicy
jakieśpsy,zktórymibawiliśmysięnapodwórku.Uwielbiałemje!Taktowtedywyglądało.
Psypoprostubiegałypookolicyizajmowałysięswoimipsimisprawami.Alewdomunigdy
żadnegoniemieliśmy.Mamamiałanadzieję,żezadowolęsięinnymzwierzakiem.Pytała:
„Stephen,amożechciałbyśkróliczka?”.Nacoodpowiadałem:„Mamo,króliktoniepies”.
Zatemnigdyniemieliśmypsaibyłatosłusznadecyzja,bomoirodziceciężkopracowali
ichoćcudowniebyłobyjużwtedymiećczworonoga,wiem,żeniebyłobytodobre
rozwiązanie.
MojarodzinapochodzizIrlandii,więcczęstojeździliśmytamlatem.Miałemwrażenie,
żewszyscywtymkrajumająpsy.Wciążpamiętamtenmagicznyklimatwakacji,gdy
podekscytowanyjechałemdoIrlandii,bynamiejscumócprzebywaćzmnóstwempsów…
cotylkopotęgowałomojąfrustracjępopowrociedodomu.To,żesamniemogłemmieć
psa,sprawiało,żemojaobsesjanapunkcietychzwierzątjeszczesiępogłębiała.Bawiłem
sięwięczpsamibłąkającymisięwpobliżu.Bardzoszybkoprzerodziłosiętowprawdziwą
pasję.
Pewnegodniadowiedziałemsię,żewokolicyprowadzonezajęciaztresurypsów,więc
pojawiłemsięnanichiusiadłemztyłu.Obserwowałemtreserówiwłaścicieli,aleprzede
wszystkimpsy.Zczasemzacząłemuczęszczaćnatezajęcia,zabierajączesobąpsy
sąsiadów.Zdarzałomisięnawetprzyprowadzaćzwierzakizulicy.Jeśliakuratniebyłopod
rękążadnegopsa,przychodziłemsam.Dziwnychłopakodpsówsiedzącynakońcusali.
Wkrótcezacząłempomagaćtreseromsprzątaćpozajęciach,azczasemtakże
przygotowywaćwszystkoprzedichrozpoczęciem.Robiłemherbatę,ustawiałemróżne
przyrządy,wyciągałemzabawki.Potempowtarzałemteczynnościwinnejszkoletresury,
apóźniejwkolejnej.Zostałemprawdziwym
groupie
psichtreserów.
Pojakimśczasietreserzyzaczęliprosićmnieopomocwtrakciezajęć,choćbyoto,bym
zwróciłbaczniejsząuwagęnapsa,którypotrzebujeniecowięcejzachęty.Dostałemsiępod
skrzydłakilkuztychspecjalistów,aonizaczęliwprowadzaćmniewtajnikipsiejtresury.
Zazwyczajcałafilozofiawychowywaniapsasprowadzałasiędotego,żejeślitenzrobiłcoś
dobrze,dostawałnagrodęwpostaciczułegopogłaskaniapogłowie,ajeślizrobiłcośźle,był
karcony,cozazwyczajoznaczałoszarpnięciezasmycz,krzyklubozgrozooblaniewodą.
Takniektórzytreserzyiwłaścicieleużywaliteżprzemocyfizycznej.
Wtedynapoważniezainteresowałemsiętematyką.
Mimożemiałemzaledwie12czy13lat,niektóremetodytresurybardzo
miprzeszkadzały.Dominowawówczas„staraszkoła”,cooznaczało,żenależybyćzawsze
stanowczymwobecpupila,agdyniesłuchawręczostrym.Powszechniestosowano
metodęciężkiejrękiikarfizycznych.Niemogłemsięztympogodzić.Przykładanodużą
wagędozmianyzachowańpsapoprzezkaraniegoorazdotego,jakpowstrzymaćpupila
przedrobieniemczegoś.Obserwowałemtezajęciaiwierciłemsięnerwowonakrześle,
myśląc:„Aczemunieskupiamysięnapozytywach,zamiastdoszukiwaćsięsamych
negatywnychzachowań?”.Imdłużejsiętemuwszystkiemuprzyglądałem,tymczęściej
dochodziłemdowniosku,żetametodatresuryjestdoniczego.
Myśliteniepozwalałymispaćwnocy.Niepotrafiłemzrozumiećtegorodzaju
postępowaniaanipogodzićsięztym,jaktowszystkowyglądało.Podświadomiezacząłem
obserwowaćmowęciałapsów(októrejnigdynawetniewspominanonatychzajęciach),
rozumieć,wjakisposóbwyrażająswojeuczuciaijakiegorodzajurelacjełączą
jezwłaścicielami.Dostrzegałemkolejneniepokojąceszczegóły:jedenpiescorazbardziej
sięstresował,aleniktniezwracałnatouwagi,kolejnyodczuwałstrachprzedkarami,
apewienszczeniakledwołapałoddechzakażdymrazem,gdywłaścicielkarciłgo,szarpiąc
zasmycz.Wkonsekwencjisamiwłaścicieleczęstobylizdenerwowani.
Patrzączperspektywyczasu,takiepodejściebyłozłe,leczpowszechne.Wszyscytak
robili.
Aleniemieliracji.Terazdoskonalezdajęsobieztegosprawę.