Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wyjeżdżałazmiasteczkaprzyakompaniamenciedalekich
grzmotów,licząc,żeudajejsiędotrzećdodomuprzed
deszczem.Choćdobiegałodopieropopołudnie,wdolinie
upodnóżapółnocnejścianyEigerurozlałasięjuż
ciemność.Ołowianechmuryzwiastowałynadchodzącą
burzę.
Byłapewna,żezostawiłaotwarteoknanapiętrze.
Gdywysiadłazsamochodu,poczułanatwarzypierwsze
krople.Powietrzebyłotakgęste,żemogłaniemal
godotknąć.Poostatnichkilkuupalnychdniach
perspektywadeszczuprzynosiłaulgę.
Poczuła,żetrawajestjużwilgotna,kiedyprzebiegła
wlekkichsandałkachkilkametrówdzielących
oddomu.
Wsunęłakluczdozamkaizorientowałasię,żedrzwi
frontoweotwarte.
Przewróciłaoczami,wmyślachganiącswojego
partnerazalekkomyślność.Twierdził,żeskorowokół
samiswoi,niemapocozamykaćdrzwi,akiedyjuż
torobił,nierazzdarzyłojejsięznajdowaćkluczepod
wycieraczką,jakbytoniebyłopierwszemiejsce,gdzie
złodziejmógłbyichszukać.Niemogłazrozumiećtej
ufnościmieszkańcówmałychmiasteczek.Zjej
perspektywybyłatoczystanaiwność.Pozatymnajbliższy
domznajdowałsięjakieśsześćsetmetrówdalej,więc
trudnotobyłonazwaćstrażąsąsiedzką.Onasamawolała
niekusićlosu.