Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłkoniecwrześnia.Tegodnialałojakzcebra,aKarolinamiała
nasobietylkoszmaciaki,któresłużyłyjejprawieodroku.Dobrze,
żezimąśniegpadałtylkoprzezdwatygodnie.Wprzeciwnym
wypadkuniemogłabychodzićdoszkoły.Miaładużąstopę,więc
obuwieinnychdomownikówniepasowałobynanią.
Nawetniezdążyłaściągnąćprzemokniętychbutów.
–Nierozbierajsię,Karolina!–Matkastanęłaprzednią,opierając
ręcenabiodrach.Dziewczynanielubiłategogestu.Dodatkowo
kobietaodchylałalekkotułów,wypinającnietylepiersi,
cozwiotczałybrzuchopiętyzbytciasnąbluzką.–Pójdzieszdopani
Górskiejipoprosiszopieniądzenachleb.Powiesz,żeoddam
zzapomogi.
Karolinapokręciłagłową,patrzącbłagalnymwzrokiem,alematka
zdawałasięjużtegoniedostrzegać.Weszładokuchni,sięgnęła
poleżącegonapopielniczcepapierosaizaciągającsiędymem,wróciła
docórki.Dziewczynawreszcieodważyłasięcichoodezwać:
–Muszęiść?Niemożeszsama?
–Jestemzbythonorowa,bypożyczaćpieniądze–odparłamama.
–OdGórskiejidźprostodosklepu.Kupdwabochenkichleba,
najtańsząmargarynęitrzypaczkipapierosów.
Matkawiedziała,żeprośbiedzieckaniktsięnieoprze.Nadodatek
dzieckataknieśmiałegoizahukanegojakKarolina.Wystarczyło,
żektośkrzywonaniąspojrzał,austadziewczynkiwyginałysię
wpodkówkę.Widokchudzielcazprostymi,krótkimiwłosami,
uciekającegospojrzeniem,mógłwzbudzaćwludziachwyłącznie
nieprzyjemnąlitość.
ZupełnieinneuczuciawywoływałaLidka,młodszasiostra
Karoliny–pulchne,śliczne,uśmiechniętedziecko.Takipączuszek
wmaśle.Zawszechwalona,łaskotanawpiętkęipodbrodą,zanosiła
sięślicznymśmiechem.Onaniepatrzyławystraszonymspojrzeniem
zranionegojelonka.Rzadkopłakała.Karolinapamiętałatylkojeden
takiprzypadek.Miaławtedypięćlat.Siostrabyłaodwalatamłodsza.
–Cosięstało?–Matkawpadładopokoju.–DlaczegoLidzia
płacze?
–Niewiem–wyszeptałchudzielec.
Rzeczywiście,jeszczeprzedchwiląradośniebawiącasięsiostra
teraznaglezaczęłapłakać.Matkagroźniepopatrzyłanastarsze
dziecko.PrzytuliłaLidkę,pytając,cosięstało.Tamtajeszczemocniej
sięrozpłakała.
–Napewnojejcośzrobiłaś!