Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
matki.Wierszpodtytułem„DomŁez”.
Ludziepowiadają,żeniemaczegośtakiego,jak
zbiegokoliczności.Zawszebyłamskłonnaztymsię
zgodzić,terazjednakzaczynałamsięwahać.Botak
wogólekiedywjeżdżałyśmynawysypanążwirem
dróżkę,wcalenieczułamsiękomfortowo.Przeciwnie,
mówiącnajoględniej,miałamwrażenie,jakbycoś
wisiałowpowietrzu.Tocośczekałonamnie,coś
potężnego,ajawcaleniewiedziałam,czytocośjest
nastawionedomniepozytywnie.
Dziśjestdzieńniezwykleważny.
Kiedyprzypomniałamsobietozdanie,poczułam
ciarkinaplecach,azarazpotemzdziwienie,bokiedy
zobaczyłamprzedsobądom,miałamwrażenie,żewcale
niepatrzęnaniegoporazpierwszy,żejestmidobrze
znany.Wrezultaciebyłamspiętaibardzoczujna,
jakbymmiaławejśćdojakiejśpułapki.
Asamdom,takjakmówiłaCassie,byłurzekający.
Pięknydomwstyluwiktoriańskimzespadzistym
dachemiwielkąwerandą.Obokdomubardzostary
dąb,zauważyłamrównieżkrzakibzuigrządki
zbylinamiwokółposesji.To,cotrzeba,świeżo
pomalowane,żywopłotystarannieprzystrzyżone,
wszystkotakieładne,zadbane,takiepoprostu
wyszykowanejaknastolatka,któraidzienapierwszą
wżyciurandkę.Wszędzieczyściutkoiładniutko,czyli
nicminiegrozi.TakzapewnemyśleliJaśiMałgosia,
dopókiwstrętnejwiedźmieniezachciałosięwrzucićich
dorozpalonegopieca.
Cassiezaparkowałazasamochodemzlogoagencji
nieruchomości.Takiesamologowidniałonatabliczce