Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rok1960
Prolog
A
gresywnestukaniedodrzwizakłóciłociszęnocną.
DobryBoże,spraw,abytobyłAndrzej
jęknęła
wduchuprzerażonaSabina.
MijałtrzecidzieńodwybuchuzamieszekwNowej
Hucie.IchociażstarciarobotnikówzoddziałamiZOMO
ucichłyjakiśczastemu,dotejporynieznanybyłloswielu
osób.PrzepadlitakżebraciaSzymczakowieorazJanek.
Wmieszkaniachzostałyprzerażonekobietyzdziećmi.
Szepczącpacierze,wyczekiwaływieścionajbliższych.
Energicznieopuściłałóżko.Przedmomentemułożyłasię
naspoczynek.Jejorganizm,wymęczonyopiekąnad
noworodkiemorazstresemzwiązanymzzaginięciem
męża,domagałsięchoćbychwiliwytchnienia.Ośnie
itakniebyłomowyprzytyluniespokojnychmyślach
krążącychwgłowie.
Sięgnęłaposzlafrokinarzuciłagonakoszulęnocną.
Rozsądekpodpowiadał,żezałomotdodrzwi,którywciąż
nieustawał,odpowiadaktośobcy.WszakAndrzejnie
tłukłbysiębezopamiętania,wiedząc,żewdomuśpią
dzieci.