Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Alicjaspojrzałanaziemię,wciążsuchąipopękaną.Rozejrzałasięwposzukiwaniubia-
łego,wesołegopsa.Zniepokojemobróciłasięwokółsiebie,ajejoddechstopniowo
stawałsięcorazszybszyinerwowy,gdydotarłodoniej,żeKeksanigdzieniema.Prze-
mierzyławzrokiemcałepole.Takmałypiesniemógłuciecdaleko.
–Keks!–zawołaławprzestrzeń,jednakbiałejpsiejkulkinadalniebyło.–Keks!
Keks!–krzyczałacorazgłośniej.
Naglenaskrajulasuzobaczyłamężczyznwdziwnychstrojach,przyglądającychsię
jejniespokojnie.
–Widzieliściebiałegopsa?–zawołaławichstronęjeszczegłośniej,rozglądającsię
przytymnerwowo.
Mężczyźnidziwniepomachalirękoma.Postanowiłapodejśćbliżej,myśląc,żeza-
pewnejejniesłyszą.
Kekstojejmałedziecko,jedyne,copozostałojejponajbliższych.Jestczęściąjej
życia,zwłaszczategozamierzchłegoiweselszegookresu.Teraztojejjedynarodzina.
Razempłakalipostraciejejrodzicówitoonwyciągałjąwtedytrzyrazydzienniezłóż-
ka.Gdybynieon,zapewneroktemuAlicjaumarłabyzrozpaczywewłasnejpościeli.
Tylkoonpotrafiłwywołaćszczeryuśmiechnajejtwarzy.Niewyobrażałasobie,że
mogłobygoniebyć.Nigdywcześniejpsiaknieuciekał,wręczprzeciwnie,zazwyczaj
biegałwokółniej.Nawetgdysięczegośbał,przybiegałdoniejprzestraszony.
Muszęgoznaleźć–pomyślałazdesperowana.Przejętapostanowiłapodbiecdo
jedynychludzi,którychwidziaławpobliżu,ipoprosićopomoc.Ciąglerozglądającsię
zapsem,ruszyławichstronęnajkrótszązmożliwychdróg–środkiemwyschniętego,
popękanegoibezpańskiegopola.
Pewnymkrokiemstanęłanaziemi,stalenawoływałaizprzerażeniemszukała
swojegonajwspanialszegopsiegoprzyjaciela.Wpewnymmomencieziemiapodnią
zaczęłasięruszać,podnosićitrząść.
Trzęsienieziemi–pomyślała,unoszącsięcorazwyżejwpowietrze.
Przeskoczyłazjednegokawałkaglebynainny,bomiejscezrobiłosięzaskakująco
strome.Gruntpodjejnogamiłamałsięikruszył,znajdowałasiękilkametrównad
5