Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wnichpewnieibezpiecznie,aleniecobabciowato.Wtakichstrojachniewypadało
śmiaćsięwgłos,flirtować,anawetmówićczegośniestosownego.Ubrania,niczym
ukrólowejWielkiejBrytanii,nadawałykobieciewyższości,niedostępności,siły.
Znowustałamsiękimśinnym–przeszłojejprzezmyśl.Spojrzałanasiebiewbłę-
kitnymżakiecie,anastępniewłożyła,dlaprzełamaniatejsztywności,czarneadidasy.
SzybkonarzuciłajesiennypłaszcziwzięłaskaczącegoKeksanasmycz.
–Chodź,łobuzie,idziemynaspacer.
Wyprostowanaskierowałasiędowindy,któraabywjechaćnasiódmepiętro,po-
trzebowaładłuższejchwili.Dziewczynastałaobojętniepośródczterechściankoryta-
rzy,bypootwarciusiędrzwiwejśćdośrodkawyblakłozielonejkapsuły.Drogawdół
byłarównienudnajaksamoczekanie.Nudna,amożeirytująca?Ciągletakasama.Na
szczęścieniktzsąsiadówdoniejniewszedł.Pomimouśmiechuzazwyczajirytowała
jąudawanauprzejmośćzrana.InniwyglądaliotejporzetaksamojakAlicja,czyli
jaksiedemnieszczęść,nikomuniechciałosięanigadać,aniuśmiechać.Wszyscybyli
wściekli,żemusieliwstaćtakwcześnieiponownieprzeżywaćtakisamdzieńcopo-
przedni.Rutyna,codziennewykonywanietychsamychobowiązków,potrafiłazabić
duchanawetnajweselszychekstrawertyków.
Pogodaokazałasięrówniesmętnajaknastrójdziewczyny.Słońceledwoprzebijało
sięprzezzachmurzoneniebo,alekki,alezimnywiatrrozwiewałjejdelikatnieupięte
włosy.Radosnypsiakwybiegłprzedsiebie,wąchająctrawnikwzdłużbloku.
Jakonmożebyćtakiwesoły?–pomyślaładziewczyna,patrzącnawciążcieszącego
sięimerdającegoogonemKeksa.
Kekstomały,wieczniewesołymaltańczyk.AktualniewPolscetarasajestbardzo
modna.Toidealnymiejskipiesek,stalezadowolony,uwielbiającykanapęikrótkiespa-
cery.NawetkiedyzdarzyłosięAlicjinakrzyczećnaniego,gdycośspsocił,toontylko
podkulałprzepraszającouszy,aleogonemcałyczasmerdałradośnie.Zazwyczajwta-
kichchwilachwchodziłjejnagłowęilizałwesoło,przepraszając.
–Keksik,pośpieszsię,proszę.Siusiu,kupa,dom…–powiedziałapoirytowanajego
brakiemzainteresowaniazałatwieniemswoichpotrzeb.
Piesekchybatozrozumiał,boumożliwiłwłaścicielceszybszypowrótdodomu.
Nimsięobejrzała,jużstałanaperonie,czekającnapociągdoWarszawy.Pomimo
tłumuAlicjaumiejętnieprzepchnęłasięnatyłpojazdu,gdzieznalazłaostatniewolne
miejsceprzyoknie.Wzięłagłębokiwydechioparłagłowęościanę.Obojętnywzrok
skierowałanamijaneprzezpociągwsie.Jeździłatąsamątrasąoddwóchlatidobrze
8