Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szmaragdem.
JużdwamiesiąceminęłyodoświadczynTamlina;dwa
miesiącewypełnioneżmudnymiustaleniamidotyczącymi
wyborukwiatów,strojów,potrawirozsadzeniagości.
Tydzieńtemuzdołałamtrochęodsapnąćdzięki
uroczystościomzokazjiprzesileniazimowego,chociaż
oznaczałototylkotyle,żezamiastkoronekijedwabi
musiałamwybieraćwieńceigirlandyzgałęzi
zimozielonychdrzewek.Aleprzynajmniejdało
mitooddechodplanowaniawesela.
Trzydniucztowania,piciaiwręczaniasobienawzajem
drobnychupominków,zkulminacjąwpostacidługiej
iraczejodpychającejceremoniinaszczyciewzgórza
wnajdłuższąnocroku,któramiałazapewnićpomyślne
przejściezestaregorokudonowego,podczasgdysłońce
umierałoirodziłosięnanowo.Czycośtakiego.
Świętowanieprzesileniazimowegowmiejscu,wktórym
panowaławiecznawiosna,niewprowadziłomnieniestety
wświątecznynastrój.
Niesłuchałamzbytuważniewyjaśnieńdotyczących
pochodzeniategozwyczajusamefaeniemogłysię
zgodzić,czywywodzisięonzDworuZimyczyDworu
Dnia.Obecnieobauważałyprzesileniezaswoje
najważniejsześwięto.Właściwiewiedziałamtylkotyle,
żebędęmusiaławytrzymaćdwieceremonie:jedną
ozachodziesłońca,rozpoczynającąniemającąkońcanoc
wręczaniaprezentów,tańcaiopijaniaśmiercistarego
słońca,apotemdrugąoporanku,zzamglonymioczami
iobolałymistopami,abypowitaćnowonarodzone
słońce.
Celowoniewspomniałamkomukolwiek,żemoje
urodzinyprzypadaływłaśnienanajdłuższąnocroku.
Wystarczyło,żemusiałamstaćprzedzebranymi
dworzanamiipomniejszymifae,podczasgdyTamlin
wznosiłlicznetoastyiwygłaszałmowypochwalne.
Podarkówteżdostałamdośćazapewnejeszczewiele,
wielewięcejdostanęwdniuślubu.Niepotrzebowałam
takwielurzeczy.
Terazjużtylkodwatygodniedzieliłymnieodnaszej