Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pistoletwciśniętyzapasekspodni,zaplecami.Żadennie
wziąłradia,coMitchellowitakżewydałosiędziwnym.
NoaleprzecieżgościezCIAzajmowalisięswoimi
sprawami.Mitchelldoszedłdowniosku,żezacokolwiek
zabierająsiętegoranka,wiedzącorobią.
–JedziemydoKalapomówićztymigośćmi,zobaczymy,
czegosiędowiemy–obwieściłOlson.
Minionejnocypodszkołądoszłodokrótkiejwymiany
ognia,więcMitchell,wyczuwając,żesytuacjawmieście
jestcorazbardziejnapięta,zapytałOlsonaczymógłby
zabraćkilkuswoichludziirównieżpojechać,byzadbać
obezpieczeństwo,gdyfunkcjonariuszeCIAbędą
przesłuchiwalijeńcówwtwierdzy.Wiedział,
żeprzesłuchaniatooficjalnierobotaAgencji,alemartwił
sięoprzyjaciół.Nie,odparłOlson,musicietrzymaćsię
odtegozdaleka,chłopaki.JaknagustMitchella,
podchodziłdocałejsprawynazbytnonszalancko.
Wszyscytrzejwiedzieli,żewśródjeńcówznajdziesię
sporo„ciężkichprzypadków”:Czeczenów,
Pakistańczyków,Saudyjczyków–czyliludzizmatecznika
Al-Kaidy.Pojmanistanowilirdzeńnajlepszychsiłbin
Ladena.Byćmoże–aletylkobyćmoże–któryświedział,
gdzieukryłsięichprzywódca.
„Uważajcienasiebie”–pomyślałMitchell.
OlsoniSpannruszyliprzezdrzwilobbydoczekającej
naokrągłympodjeździeciężarówki.Zamuramibazyżycie
toczyłosięzwykłym,jazgotliwymrytmem.Ichpojazd
wślizgnąłsięwnieprzerwanypotoksamochodów,
ciężarówekiwozówzaprzęgniętychwosłyizniknąłbez
śladu.
SierżantBetzpodszedłdoMitchellairównieżspoglądał
zaodjeżdżającymifunkcjonariuszamiCIA.
–Niepodobamisięto–powiedział.
Mitchellzapytałdlaczego.
–Niewiem.Podobamisię,gdywyjeżdżającymają
zesobątonęamunicji–odparłBetz.
MniejwięcejpółgodzinypóźniejOlsoniSpannwjechali
doKala.
AbdulHamidwyszedłpochodachzpiwnicy„różowego