Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domu”i,oślepionyporannymsłońcem,zamrugał.Ręce
miałzwiązanezaplecamiturbanem.Klatkaschodowa
przypominałazawalony,ceglanykominwyłaniającysię
zciemnej,cuchnącejszczochamiigównemnory.
Zostałzaprowadzonyzabudynek.Otaczałygostrzeliste
muryfortu.Nadziedziniecwyprowadzonojużokołostu
innychjeńców,równieżskrępowanychwłasnąodzieżą.
Siedzielizeskrzyżowanyminogaminazdeptanych
gałęziach,walającychsiępostwardniałymbłocie.
MikeSpannnachyliłsięiprzyjrzałAbdulowibadawczo.
Zażadneskarbyniepotrafiłokreślićskądpochodziten
dzieciak.Arab?Pakistańczyk?„Kanadyjczyk?Zawiesił
wzroknajegoznoszonym,brytyjskimswetrzetypu
komando,wyczuwając,żebyćmożetenwięzień.Ile
onmógłmiećlat?Dwadzieścia?Dwadzieściatrzy?Zna
choćpodstawyangielskiego”.
Skądjesteś?zapytałostro.Wierzyszwto,
coturobisznatyle,żechceszzatoumrzeć?
Brakodpowiedzi.
Jaksięnazywasz?KtosprowadziłciędoAfganistanu?
Dzieciakschyliłgłowęiwlepiłwzrokwowijającąsię
wokółjegokolan
szalwarkamiz
.
Podnieśgłowę!ryknąłSpann.
Młodzieniecmiałtwarzspalonąsłońcemioczykoloru
zimnejherbaty.
Spannniespuszczałzniegowzroku,wyjąłaparat
cyfrowyizrobiłzdjęcie.Miałozostaćprzesłane
zaszyfrowanymłączemsatelitarnymdokwatery,atam
porównanezbaządanychznanychterrorystów
ibojownikówAl-Kaidy.
Mike!zawołałOlson,któryprzemierzałciężkim
krokiemdziedziniec.Ostatniepięćminutspędził
naprzepytywaniuinnejgrupyjeńców.Podszedłistanął
nadskulonymprzyziemichłopakiem.
TaaapowiedziałSpannniechcezemną
rozmawiać…Tłumaczyłemmuwłaśnie,żechcemyznim
tylkopogadać,poznaćjegolosy.
Cóż,tomuzułmaninskwitowałzamyślonymgłosem
Olson.Problempoleganatym,żemusisięzdecydować
czychceżyćczyumrzeć…Mymożemypomóctylkotym,