Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obijałysięosiebie,kołyszącrowerem.Spodniemiałjużcałemokre
odkrwiipotu.
Kucnąłiznieruchomiał,przyciskającrowerdobrzucha.Skulony,
nasłuchiwałkrokówisłów.Tepadłypopolsku.
Wtakąnocniktniepowinienchodzićsamemu.Janekbył
pewien,żewielokrotniesłyszałjużtenwysokiipiskliwygłos,ale
wtamtejchwiliniepotrafiłdopasowaćgodożadnejznajomejtwarzy.
Ajużnapewnoniekobietawkwieciewieku.
Odpowiedziałmugłośny,histerycznyśmiech,potemkrokiumilkły
nachwilęizarazusłyszałjezpowrotem.Wreszciewszystkoucichło.
Janekodczekałjeszczekilkaminut,potemruszyłdalej,grzęznąc
wbreipokostki.
NadrogęwyszedłprzydrewnianympomnikuPokrzywa.
Zanieludzkąsylwetkąorozpostartychskrzydłachrozlewałosiępole
należącedawniejdoTkaczów.Poprowadziłrowerwstronędomu,
któregogarbatydachciemniałjużwoddali.Nocchlupotaławrytm
jegokroków.
Irenkazszyłamunogęszpagatem.Czterydnipóźniej,kiedy
opuchliznawspięłasięjużpowyżejkolana,askóraprzyjęłakolor
mchu,usiedlirazemprzystole,aonapowiedziała:
Będziemymiećdziecko.
Patrzyłananiego,przygryzającpostrzępionąkońcówkęwarkocza.
Pokiwałtylkogłowąipołożyłjejrękęnakolanie,apotemposzedł
spaćiniewstawałprzezdwiedoby.FrauEberlpowiedzieli,
żepokąsałgopies.Kiedypokilkudziesięciugodzinachsnuwygrzebał
sięspodkołdryiwszedłdokuchni,ostrożniestąpającprawąnogą,
Irenacerowałaprzystolemarynarkę.
Paliwodowanampożyczyłapowiedziała,kiedypocałował
wczubekgłowy.Doślubu.Chybacibędziepasować.
Zjedliśniadanie,apotemobejrzelijegonogę.
Opuchliznaschodziła.Zostałatylkodługafioletowablizna
biegnącaodkolanaprzezłydkę.Kształtemprzypominałapytajnik.
***
Miesiącpozabiciuświnipojechałdoksiędza.
Kołabryczkichrzęściłynadrodze.Przeczesałjasnewłosygrzebieniem
ipotarłdłoniągładkoogolonypoliczek.ŚlubnygarniturPaliwodybył
odrobinęzaciasny,alektobysięodrobinąprzejmował.Rękawy