Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przejąćświetnieprosperującąwNowejZelandiifirmęojca,amnie
marzyłasięmojawłasnagaleriasztuki.Byliśmymłodziinarwani,nie
chcieliśmyczekać,więctydzieńpooświadczynach,wmiejscowym
urzędzie,wgronieprzyjaciółzuczelniwzięliśmyskromnyślub.Nasi
rodziceniemielipojęcia,cozrobiliśmy.Niebyłowystawnegowesela,
azamiasttegoprzyogniskunaplażypiliśmypiwo,graliśmynagitarze
itańczyliśmydobiałegorana.Tobyłotakienasze,takieprawdziwe.
Wtamtymmomenciebyliśmynajszczęśliwsinaświecie.
Dwatygodniepoślubiezadzwoniłamdorodziców.Pochodziłam
zdośćstaroświeckiejrodziny.Wiedziałam,żeojciecsięwścieknie,
amamapewnieprzepłaczekilkadni.Itakteżbyło.Długo
pozakończeniurozmowyodtwarzałamwgłowieostresłowaojca
iszlochmatki.Zawiodłamichnadziejeiichzdaniem
zmarnowałamnietylkopieniądze,którewyłożylinamojestudia,ale
icałeswojeżycie.Cóż,niemogłamichwinićzatakąreakcję,gdybym
miałacórkę…zareagowałabympodobnie.
Miesiącpoślubiewkońcuudałonamsięwynająćmałe
mieszkanko,niedalekoplaży.Porankiwitałynassłońcem,szumem
oceanuicudownąbryzą,wpadającądosypialniprzezotwarteokna.
AlekspracowałwdzialeHRdużejfirmy,dodatkowołapałjakieś
zleceniaiprojektowałstronywinternecie,jamalowałamobrazy
isprzedawałamjewsieci.Niemieliśmyztegowiele,alewiodłonam
sięcorazlepiej.
Tegodniawstałamjakzwyklepoósmej.Aleksbyłwpracyjuż
odkilkugodzin,dzisiajpojechałwyjątkowowcześnie,bomiał
dozałatwieniajakieśekstrazlecenie.Przeciągnęłamsięwłóżku,
cieszącoczywidokiempięknegobłękitnegoniebazaoknem.
Uwielbiałamswojąporannąrutynę.Piłamherbatę,jadłamśniadanie,
robiłamzakupynapobliskimbazarku,awdomuprzygotowywałam
obiadizamykałamsięwpracowninakolejnegodziny.Udałomisię
wkońcuskończyćobraz,nadktórympracowałamjużkilkadni.