Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uwalniałanaplażyswojeciałozubrania,nieprzytrafiały
sięjejtakieodczucia,nieprzychodziłydoniejtakiemyśli
jakdzisiaj.Możedlatego,żewtedybyłamłodsza?„Ależ
tywyrosłaś!”,zauważyłaostatniomama,zdumiona,
żesukienkazpoprzedniegolata,wówczassłusznej
długości,terazkończysięsporonadkolanem.Barbara
wyrosła,jejciałosięwyciągnęło,zeszczuplało,choćnie
wszędzie,bowgórzenowoobstalowanejróżowejsukienki
takiładnypiwoniowykolortrzebabyłozrobićzaszewki
nawysokościpiersi.„Mojamałakobietka”,mama
strzepnęłazrzęsłzę,gdyprzyglądałasięodbiciucórki
wlustrze.Zatemnapewnodlatego,żewyrosłaiwciąż
rosła.Jejciałosięzmieniałoizmieniałosięjejwnętrze
innemyśli,inneodczucia,innezainteresowania.Świat
dokoła,nibywciążtensam,terazwydawałsięjej
odmienny.
Atu,dodatkowo,byłoinaczej.Podmiejsko,anawet
wiejsko,boprzecieżstałanaplaży;nietakiej
uporządkowanej,zwidokiemnakamienicepodrugiej
stronierzeki,jakwWarszawie,tylkowmiejscu,które
naturawzięławswojewładanie.
Barbarateżsiętakczułajakbyodezwałasięwniej
natura.
Zrobiłakilkakrokówwstronęwody.Objęłasię
ramionami;tutajskóratakżebyłagorącaijuż
zaczerwienionamimoposmarowaniajejkremem
sportowym.„Tokalonjestnajlepszy”,twierdziłamama,
zamawiającgowczesnąwiosną.„Pięknykolorbez
oparzeń”,wyczytałaBarbarawreklamie.„Nadajeskórze
złocistyodcień”.Możeutejślicznej,młodejkobiety
zplakatutakbyło,aleBarbarajejnieprzypominała.
Modelkależałanapiasku,rozkoszniesięprzeciągając.
TwarzmiałajakShirleyTemplezadartynosek,dołeczki
wpoliczkach,pięknezłoteloki.Skóręrównieżmiałazłotą
możepotymkremie,amożetakpoprostu,boprzecież
całabyłaidealna.Barbarapotrafiładokładnieodtworzyć