Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mhm−przytaknęłaimocniejnaciągnęłaczerwoną
czapkę.
Byłsilnymróz.
Jeremiaszteżmocniejwcisnąłnauszyswojączapkę
ipoprawiłplecak.
Sikorkiodleciałyzpiskiem.Rozsiadłysięnapobliskim
drzewieniczymnawielkiejbiałejkanapie.
–Jakchcesz,topójdękawałekztobą.−Jeremiasz
mocnotarłczerwonezzimnaręce.
–Będąsięzciebieśmiać−podniosłananiegooczy.
–Etam−wzruszyłramionami,jakbymuniezależało.
−Ajutrowybieramsięnałyżwy.Maszłyżwy?
–Mam.Chybasąjużzamałe.
Szlidalejwmilczeniu,ażdobudkizprasąisłodyczami.
Jakzawszewiłasięwokółniejkolorowakolejkadzieci.
–Kupimysobiepobatonie?−Jeremiaszwysypał
nadłońdrobneiskwapliwiejeprzeliczył.
–Nie.
–Jateżniechcę−uznałpodłuższejchwili.
Ruszyliwstronęgwarnegoskrzyżowania.
–Jakbędęduży,tosprawięsobietakiwóz.
WzrokJeremiaszazatrzymałsięnasmukłejlinii
sportowegoauta.Przemknęłozrykiemsilnika,
zostawiającsmugębiałegodymu.
–Lubiszsamochody?
Pokręciłaprzeczącogłową.
Tatalubił−pomyślała.−Jegoukochaneautostoiteraz
wgarażuiczekananabywcę.Mamamówi,żezostało
zadużowspomnień.Iniedasięichaniodkurzyć,ani
wytrzepać.
Pośmiercitatymamabezprzerwyrobiłaporządki.