Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mamo,tato,tojestwłaśnieKubapowiedziałamz
dumą.
JakubNiwińskipotwierdził,wyciągającrękęna
powitanie.
Tata,któryteżjużwyciągałrękę,zbladłnagleiutkwił
wnimzdumionespojrzenie.
SynAnnyiZbigniewa…?zapytałprzyciszonym
głosem.
TakodparłKuba,niekryjączaskoczenia.Skądpan
znaimionamoichrodziców?
Niestetyniebyłonamdanesiętegodowiedzieć.Tata
naglezachwiałsięnanogachimusieliśmy
gopodtrzymać,abynieupadł.
Adam,cocijest?zapytałamama.Źlesięczujesz?
Tak.Muszęsiępołożyć…
Zaprowadziłyśmygodosypialniipomogłyśmy
muzdjąćmarynarkę.
Zarazdamcikrople.
Mamapodeszładostolikazlekarstwamiipolecami,
abymprzyniosłatrochęwody.Wdrodzedokuchni
minęłamKubę,którywciążstałwprzedpokojujak
człowiek,którydoznałszokuijeszczesięzniegonie
otrząsnął.
Zaczekajchwilępoprosiłam.Idępowodę
dopopicialekarstwa.
Pozażyciukroplitatapoprosiłnas,abyśmywróciłydo
gościa.
Janaraziezostanęwsypialnidodał.Chyba
powinienemjeszczepoleżeć.