Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oczywiścieodpowiedziałamama.Alegdybyś
poczułsięgorzej,towołaj.Zadzwonimypolekarza.
Wychodząc,zostawiłyśmyotwartedrzwi.Mama
zaprosiłaKubędostołu,ależadneznasniemiałoochoty
najedzenieanipicie.Jateżnieotrząsnęłamsięjeszcze
zwrażenia.Różnescenariuszebrałampoduwagę,aleto,
żetatazasłabnie,nawetmidogłowynieprzyszło!
Przepraszam,czypanimożewiedlaczego…?Kuba
niemiałodwagidokończyć.
Mamapokręciłagłową.
Niemampojęciaodpowiedziała.Niekojarzęani
pańskiegonazwiska,aniimionpańskichrodziców.
Proszęmimówićpoimieniu.
Dobrze.
Wychodzinato,żetatamusiałichznaćbardzodawno
wtrąciłam.Jeszczezanimpoznałmamę.
Najwyraźniej.
Wszyscytrojemyśleliśmyotymsamym:czemu
towspomnieniewywołałouniegotakąreakcję?Owszem,
miałkłopotyzsercem,alenienatylepoważne,aby
denerwowaćsiębyleczym…
Atynigdyniesłyszałeśnaszegonazwiska?zapytała
mama,spoglądającnaKubę.
Nieprzypominamsobie.
Torzeczywiściedziwnasprawa.
Kunaszemuzdumieniutatapojawiłsięwdrzwiach
salonukilkaminutpóźniej.
Kochani,zjedzciekolacjęiniemartwciesięomnie.
Wprawdziestraciłemapetyt,aleczujęsięlepiej.