Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Słowo„nieporozumienia”musiałowtymwypadkubyć
eufemizmem.Niezrywasięprzecieżwspółpracy
zbłahychpowodów,zwłaszczajeślibiznesidziedobrze.
Jednakmimotegodawnegokonfliktutatanie
protestowałwżadensposóbprzeciwobecnościKuby
wmoimżyciu.Uznałtylkozaniebywałyzbieg
okoliczności,zczymwsumietrudnobyłosięniezgodzić.
MieszkającwtakdużymmieściejakWarszawa,miałam
teoretycznieniewielkieszansenaspotkaniesynajego
dawnegowspólnika.Fakt,żenatknęliśmysięnasiebie,
mógłoznaczaćzłośliwychichotlosu.
Mógł,aleniemusiał…
Rozumiem,żeto,cosiękiedyśstało,niebędziemiało
wpływunamójzwiązekzKubą?zapytałamdla
pewności.
Tatazamyśliłsięnachwilę.
Mamnadziejępowiedziałwreszcie.
Odetchnęłamzulgąiopuściłamsypialnię,niechcąc
muwięcejprzeszkadzać.Dopierogdyweszłam
doswojegopokoju,zaczęłamsięzastanawiaćnad
sensemtegoostatniegozdania.Dlaczegotata„ma
nadzieję”,żeprzeszłośćniewpłynienanaszzwiązek?
Idlaczegoniewyjaśniłmidokładnie,naczympolegały
te„nieporozumienia”?Czyżbytoonponosiłzanie
odpowiedzialność,aojciecKubybyłtym,którymiał
prawomiećdoniegopretensje?
Wpierwszejchwiliwydałomisiętoniewiarygodne,ale
jegogwałtownareakcjainiespodziewanezasłabnięcie
mogłysugerować,żefaktyczniemacośnasumieniu…