Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
głowąiwyznaczamrygorystycznediety.Apotem
zupełniebezkarniepochłaniamczerwonemięso
wswoimprywatnymazylu.Kardiolodzyteżgrzesząija
jestemjednymznich.
–Stekizarazdojdą–oznajmiłem.–Mamyteż
łososia,faszerowanejalapeñoibakłażanawoleju
sezamowym.Zachowajmypozorydiety
śródziemnomorskiej.Dotegogrissinizszynką,grzanki
zfoiegras,pecorino,gorgonzolędolce,pastę
zkaparów,tabasco…Myślisz,żewystarczy?
–Aha.Dlacałegolegionu.Zziemiwłoskiej
doPolski–odpowiedziałaHania.Leżałaopodal
należaku,pogrążonawlekturze.
–Stworzyłemcałkiemprzyzwoitąkompozycję.
Mógłbymbyćartystą.
–Toprawda.
–Możecośbymnamalował.
–Koniecznie!
–Martwanatura.Todobretematy.Ludzielubią
wieszaćwsaloniejabłkaibanany.
–Zustmitowyjąłeś.
Niepodnosiławzrokuznadksiążki.Trzeba
przyznać,żetairytującamanieramiaławsobiecoś
pociągającego,aobojętnygłosbyłzgołaemocjonujący.
–Możekupięsztalugęizrobiępracownię
napoddaszu?Wreszciebędziejakiśużytekzgrajdołu.
–Poco?Malujodrazunaścianach.Wsalonie.Itak
domagałysięremontu.
–Murale?CośnamodłęDiegaRiviery?