Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dyrektoremplacówkimedycznej.Albonajwiększymjej
przekleństwem.
Niemogępatrzećnapalcepowiedziała.
Jakiepalce?Nierozumiałem.
Ludzkie.Widzęjewszędzie.Mimożeniemam
oczudookołagłowy.Iwszystkieskierowanenamnie.
Nagrzesznicę.
Toniegrzechodparłem.Anawetjeśli?
Grzeszyszdlasiebie,niedlainnych.Wkońcu
zrozumieją.Społeczeństwomądrzeje.
Noniewiem…Duszęsię.
Niemożemywyjechać.Cobędziezeszpitalem?
tłumaczyłem.
Ludziewszędziechorują.
Niezbudujęmarkizdnianadzień.
Znowutesameargumenty?
Zaniecyrokdziekonkursnaordynatora.
Tomożebyćdlanaswielkaszansa.
Dlanas?DlamnieidlaNinyteż?Czytylkodla
ciebie?
Zapewnięwamgodnybyt.
Aterazniezapewniasz?Żyjemynaprzyzwoitym
poziomie.
Mogłabyśzrezygnowaćzwłasnejpraktyki,
poświęcićsiędziecku…
Nienatymmizależy.Jadłabymkartofle
zkwaśnymmlekiem,bylemiećcięwięcejnacodzień.
Będzieszmieć.Wyższestanowiskotowięcej