Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
intro
5
ArturDanielLiskowacki
Słowiczek
BohdanowiZadurze
Znowucięsłyszałem,odstronydzikichpól
działkowych,naskrajuosiedla,
choćtopewnienietytamtejumajonejnocy
śpiewałeśdusznymjaśminomiodchodom
wtrawie,rzuconymczerwiomicywilizacji
śmieci,przedtylulaty,wtymopuszczonym
ogrodzie.Niewiemzresztą,ileżyjesłowik.
Ileżyjesłowo,morelesłodkiejegotrele.
Wiem,bylipoeci.Szczęśliwsi.Słuchalicię,
nimwyszlizsiebienaludzi.Śpiewali
doranaiprzykładalidoustjaklistukochanej,
sięzabliźniłzimnązakąskąchlebaiśledzia.
Alesłyszęcię,choćniemamdotegożadnych
poetów.SlamiSpamśpiąprzypustejbutelce,
śniąc,żetookno,windowdonieba.Ijastoję
wmoimdoupojenia.Nocąteżniktniewierzy
wciebie,choćjesteśmydośćblisko,bypoczuć,
jaktłuczesięwnasserceświata,dzwoneczek
narzemykukrwi,takkruchy,żetopisięwustach,
płatekgorzkiejwódkizlizanyzmłodejskóry.Tak,
grzeszymy,bysięjużniespotkaćzewstydem,
jaztobątwegogłosu,tymegomilczenia.Jeszcze
próbujemyświadczyć.Słowikprzeciwsłowu,wiersz
versuswers:Bsłowiczkumój,aleć,apiej!”.Wyrok
zapadnieprędzejniżdzień,którymmiasto,
bezdomnyśpiącywewłasnymmoczu,
podejdzienamdogardła.Zostańmywięcjeszcze
nakońcujęzyka.Dalejjużtylkoziemieznane.
ArturDanielLiskowackinotabios.199.