Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
izostawiłskazańcomwszystkiepieniądze,jakiemiałnaksią-
żeczce.Chcielimidaćpięćlirów,aleodmówiłem.Sardyń-
czykniepotrzebujejałmużny.
Głupiś!Jabymjewziął!zawołałMattia.Upiłbym
sięuroczyściezazdrowiezmarłego.
TozabronioneodparłElias.Stałprzezchwilęwmil-
czeniu,zatopionywewspomnieniach.Potemkrzyknął:Je-
zu!Jezu!Iletamludzibyło,każdegostanu!Byłzemnąjeden
Sardyńczyk,wojskowy.WsadziligonaokrętwCagliaritejsa-
mejnocycomnie.Wierzył,żegozwolnią,alezabraligotak,
żeanisięniespostrzegł.
Och,jamówię,żesięjeszczespostrzeże!
Och,jateż!
Chwaliłsię,żegoszybkoułaskawią,bobyłkrewnym
ministraimiałjeszczekrewniakanadworzekrólewskim.No
izostawiligotam.Niktdoniegoniepisał;niktgroszanie
przysłał.Awtychmiejscach,jaksięniemapieniędzy,zdycha
sięzgłodu,Bógmiświadkiem!Astrażnicy!krzyknął,krzy-
wiącsię.Mnóstwoklawiszy!PrawiewszyscytoNeapoli-
tańczycy,kanalie.Jakwidzą,żeumierasz,plująnaciebie.Ale
zanimwyszedłem,powiedziałemjednemuznich:„Spróbuj
przyjechaćwnaszestrony,łajdaku,askręcęcikark”.
TakrzekłMattiaspróbujtylkoprzejśćkołona-
szejowczarni,adamycibobu!
Och,ontunieprzyjedzie!
Ktonieprzyjedzie?zapytałzbliżającsięwujPortolu.
Strażnik,któryplułnaEliasaodparłMattia.
Nie,dodiabła,wcalenamnieniepluł.Cotyopowia-
dasz?
Wszyscyzaczęlisięśmiać.WujPortoluzawołał:
Eliasitakbymuniepozwolił.Jednymciosemwybił-
bymuzęby.Eliastomężczyzna.Jesteśmymężczyznami,nie
kukiełkamiześwieżegosera,jakcizkontynentu,chociaż
strażnikami…
11