Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
1470
Z
budźsię,Bessy!Zbudźsię!
Elżbietadrgnęła,rozbudzonaprzeznieznajomyszept.
Dlaczegokrólowa,jejmatka,jąszturchała?Zazwyczaj
touśmiechniętaladyBernersprzychodziłająobudzić
słowami:„Dzieńdobry,księżniczko”.Matkasięjednaknie
uśmiechała,aladyBernerszwysokouniesionąświecą
staławproguzpaniąJakes,mamką,któratuliła
wramionachmałąCecylię.Towarzyszyłaimbabka
Rivers,któratrzymałazarękęmałą,zaspanąMarię.
Wszystkiebyływstrojachwyjściowych.Panowałyjednak
ciemności,azawąskimoknemniebyłonawetśladu
świtu.
–Cosiędzieje?–zapytałarozbudzonaElżbieta.
–Ciii!–syknęłakrólowa,przystawiającpalecdoust.
–Niemożemygłośnorozmawiać.Wstań,aodziejęcię
wciepłeszaty.
Matkająubierała?Panimatka,którejkrólewskie
dłonienigdyniezniżyłysiędowykonywaniacodziennych
czynności?Musiałosięwydarzyćcośbardzoniedobrego.
Natwarzymatkipojawiłsięsłabyuśmiech.
–Jaimojesiostrymusiałyśmysameosiebiezadbać,
nimzostałamkrólową.
PrzeciągnęłagiezłoprzezgłowęElżbiety,ubrała
jąwtunikęorazzielonąwełnianąsuknięzimowąiowinęła
płaszczem,zakrywająctwarzkapturem.Potemwzięła