Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4.
Czasemmyślę,żetomojenajlepszewspomnienieztychwszystkich,
kiedycośsiędobrzezaczyna,choćjakzawszekończysięźle.Wtedy
mojeżyciesięzaczynało,życiekobiety,którapłaciłami,żebym
przychodziłdoniejnanoc,właściwiedobiegałokońca.
ParęmiesięcypospotkaniuJoannyzacząłemsięwynajmować
dosprzątaniamieszkańludzinatylezamożnych,żebyopłacić
pomocnika,alezaskąpychnastałezatrudnieniegosposi.Przeważnie
myłemoknaiostrosiętargowałem.Niemiałemwygórowanych
potrzebfinansowych,alechciałemzobaczyć,jaktojest.Taciekawość
towarzyszyłamibezprzerwy,więcsamprzedsobątak
totłumaczyłem.Właśniewtedymiałemprzygodę,którautkwiła
miwpamięci.
Jednazmoichklientekmieszkaławstarejkamienicy
pogruntownymremoncie.Byłaschorowana,rozmamłana,ciągle
wszlafrokuikapciach.Ledwietrzymałasięnanogach,więcmiałem
nawetjakieśpoczuciemisjiwusuwaniubałaganupomurarzach
imalarzach.Rozkładałemdywany,myłemokna,otwierałempakunki
zksiążkamiibibelotami.Cokolwiekskończyłem,kobietapłaciła
iwymyślałacośnowego.Zpudełekpoczekoladkachwycinałem
niezliczonąilośćkociaków,umieszczałemjewramkachiwieszałem
nagwoździach,masakrującnimiściany.Zajmowałemsiętymdwadni
ijużmisięznudziło.Chciałempodziękowaćiiść,alenalegała,żebym
przychodziłnanoc.Obiecywałapodwójnązapłatę.Bałasię,żesyn
zabije.Chybatomnieprzekonało.
Potencjalnyzabójcabyłpsychiczniechory.Naprawdęgroził,
żematkęudusi,więcprzyszedłemprzednocą,pokrótkiejrozmowie
położyłemsięnałóżkuipróbowałemczytać.Alekobietaprzysiadłasię
nafoteluobokiuraczyłamnieopowieściązpoprzedniejepoki
geologicznej,kiedybyłamłodaipiękna.Ględziła.Ztegowieczoru
zapamiętałemtylkojejprzywiędłątwarz,przetłuszczonekudłyimdły
odórlekarstw,jakbysięnimiperfumowała.Jejsyntłukłsięwpokoju
obokistraszliwiebluzgałprzezcałąnoc,dopieroranozasnął.Byłjakiś
krzywy,połamany.Dorosłyfacet,alewwiekutrudnymdookreślenia.