Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CzęśćI
Poznań–1929-1930
Rozdział1
Poniedziałek21stycznia1929
EdmundaLorencaobudziłterkotfurmankidobiega-
jącyzzazamkniętegookna.Zerwałsięzłóżkaizezdzi-
wieniemskonstatował,żejestjużgrubopopołudniu!
–Taktojest,jeślipozwalasięHipciowinazbytdłu-
giebąblowanie…–Jęknął,wspomniawszywczorajszą
rundępokawiarniachirestauracjach,przezktórądo-
kumentniesięspłukał.
Odrzuciłpierzynę,postawiłstopynazimnejpodłodze
iodrazupoderwałjedogóry,szukającwzrokiempapci.
Nieznalazłszyich,pomknąłdodrzwi,przyktórychsta-
łybuty.Wzułje,odrazuzarzuciłteżnapiżamępłaszcz
zimowy,szczękającprzytymzębami.Niemusiałnawet
otwieraćpieca,wiedział,żejestwygaszony,wszech-
obecnywpokojuziąbbyłtegonajlepszymdowodem.
Podszedłdomiskizwodązawieszonejnaścianietuż
podniewielkichrozmiarówlustrem.Zimno,niezim-
no,wstanienieogolonymdopracyniemógłiść.Się-
gnąłpopędzel,pomstującnadwłasnymlosem.Kiedy
dostawałsłużbowyprzydziałdostolicyWielkopolski,
liczyłnadobrypokójwjakimśhotelu–choćbylichym,
9