Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„EleganckieFuterko”,którazodraząiawersjąpatrzy
nabezdomnegowtramwaju,zamiastzapytać,czynie
jestgłodny.Śmieszymniespojrzeniewymuskanego
PiotraŻel-Solarkawjegonowymbmw,który
zpogardąspoglądanamojepiętnastoletnieauto,gdy
stoimyoboksiebienaczerwonymświetle.Jakąjamam
wtedyochotępokazaćmuśrodkowypalec,cobyłoby
jednakrównoznacznezprzyznaniemsięprzedsamym
sobą,żejestemhipokrytą.Żyjemywczasach,wktórych
znaczeknasamochodzie,napisnazegarkuczymetka
naubraniumawięcejdopowiedzenianiżosoba,która
ztychrzeczykorzysta.Ludziemyślą,żewartość
pieniądza,któryposiadają,korelujezichprawdziwą
wartością.Iniechodzioto,żejestempersonalnie
uprzedzonydotakichludzi.Toichżycie,ichcyrkiich
małpy.Jednakdopótytacyludzieniebędąnas
szanowali,dopókijaniebędęszanowałich.Proste.
Łypnąłemnaklienta,którynajebanymwzrokiem
patrzyłnamnie,trzymającbanknot.Pochwilirzucił
gozwyższościąnablatbaru.Owilkumowa.
Spojrzałemnazegar.Czterdzieściminutpopółnocy.
Jeszczekilkagodzinifajrant.
Zerknąłemponownienaparkiet,szukającjej
wzrokiem.Jużichniebyło.
DIANA
Wpadłamszybkodotoalety,pisząciwysyłającnerwowo
SMS-a.Spojrzałampobieżniewlustro,widzącwodbiciu
roztrzęsionądziewczynę,którejpoczątkowonie
poznałam.Żarówkajarzeniowamigałanadmojągłową.