Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któratliłasięwniejodpoczątkutegospotkania,teraz
buchałażywympłomieniem.Connerprosiłjąocoś,
czegonigdyniedałażadnemumężczyźnie.Okontrolę
nadjejciałem.Alewzamianproponowałcoś,czego
nigdyniedałżadnejkobiecie:dostępdojego
prywatnegożycia.
–Takmyślałem.Noijak,Nichole?Pójdzieszzemną
izostanieszmojąkochankączymamdaćznak
ochroniarzowi,żebycięstądwyprowadził?
Przechyliłagłowę,jakbyrozważałapropozycję.Jasne,
żesięniezgodzi.Tobyłabyjedynarozsądna
odpowiedź,alewtejchwilinapewnoniekierowałasię
rozsądkiem.
Connerjąintrygował.Poprowadziłagowstronę
ławeczkiotoczonejwysokimżywopłotem.Tamoparł
ręcenajejramionach.Poczułaciepłobijąceodjego
ciała.Kusiłjązapachbalsamupogoleniu,jedynego
wswoimrodzaju.Terazmiałanadzieję,żenieskończy
sięnajednympocałunku.
–Niemogępodjąćdecyzji,dopókinieprzekonamsię,
jakcałujesz.–Zawszebyłatypemhazardzistki.Lubiła
ryzykoibezskrupułówwykorzystywałaszansę
nawygraną.Przekonywałasię,żeprzecieżtotylko
zwykłypocałunek.AlecieńwspojrzeniuConnera
podpowiadałjej,żesięmyli.
–Dlaczego?
–Chcęwiedzieć,ocogram.Chemiadamsko-męska
niezawszesięsprawdza.
Przesunąłrękęponagimramieniuioparłnajej
biodrze.Objąłjąwpółiprzyciągnąłdosiebie.Wsunął
palcewjejwłosytużnadkarkiem,mocnonapierając