Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wieczórbyłdżdżysty,awpowietrzuunosiłsięzapach
wilgoci.Livszłapoprzepięknymogrodzie,który
porastałydorodneiwysokielilie.Nieznałaceluswojej
wędrówkianiniemiałapojęcia,jaksiętuznalazła.
Wiedziałajednak,żeto,comusizrobić,jestbardzo
ważne–wprzeciwnymwypadkuwydarzysięcoś
strasznego.Onibyliwszędzieiobserwowaliją.Krylisię
wkażdymzakątku,dlategozaczęłabiec.
Woddalinaniebiepojawiłysiępomarańczowe
trójkąty.Początkowozdawałysięzłowrogomigotać
wielekilometrówdalej,alepochwilikobietaujrzała
jetużnadkoronądrzew.Niebyłowyjścia,musiała
uciekać.Skręciławleśnągęstwinęipróbowałaznaleźć
jakieśschronienie.Początkowokucnęłazadrzewem,
wierząc,żeciemnośćlasująosłoni,alepochwilizdała
sobiesprawę,żeonijąwidzą.Żeonisąwszędzie.
Pomarańczoweświatłabyłyjużbardzoblisko.Coraz
bliżejibliżej.
Rozejrzałasię.Pomimocałkowitejciemności
widziaławszystkowyraźnie.Nagleznieruchomiała.
Tużprzyjejstopachleżałyzwłoki.Całystos
owrzodzonychicuchnącychciał.Początkowonie
wiedziała,dokogonależą,alepochwilibrutalna
prawdauderzyławniązimpetem.
–CiotkaMartha?!–Aletoniebyłojedyneciało.
Kilkametrówdalejleżałchłopakzotwartymiszeroko
oczami.Znałateoczy,znałaichbarwę.Max…–Nie!