Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spotkanie
Niecierpiętakichdni.Nazewnątrzjestokropniezimnoiowiele
szybciejrobisięciemno.Niektórzymówią,żejesieńjestpiękna.
Liściespadajązdrzew,pokrywającwilgotnąziemiętęczowąkoł-
drą.Jednakdlamniejesieńkojarzysiętylkozjednym–ześmier-
cią.Roślinyumierają,azwierzętachowająsięwciasnychzaka-
markach,spokojniezasypiając.Prawdopodobnieniemająochoty
patrzeć,jakwszystkowokółpowoligaśnie.Zazdroszczęim,też
chciałabymzamknąćoczyiniemusiećsięniczymprzejmować.
Deszczspływamipotwarzy.Wodakapiezkosmykówdłu-
gichblondwłosów,dołączającdoswoichtowarzyszy.Razem
spływająpościeżkach,zmywającznichcałybrud.Kropledesz-
czunigdyniesąsamotne,sąichmiliardy,akażdaznichma
braciisiostry.
Jasneświatłaprzejeżdżającychoboksamochodówzmuszają
mniedociągłegoprzymrużaniaoczu.Stawiamkrokzakrokiem,
obserwując,jakporywistywiatrszarpiegołegałęziedrzew.Bio-
ręgłębokiwdech,zanimwkraczamdociemnegolasudzielącego
mnieoddomu.Tymiścieżkamiprawieniktniechodzi.Rzadko
spotykamtuinnychludzi,pozatymmałoktospacerujeotejpo-
rzerokupolesie,szczególniewtakąpogodęjakdzisiaj.Mimo
towolęiśćnaskróty,niżtracićcałągodzinę,wybierającoświe-
tlonątrasęszerokimchodnikiem.
Mieszkamnakońcuświata.Możnabypowiedzieć,żeza
siedmiomagóramiisiedmiomalasami.Jeszczeroktemuod-
dałabymwszystkozaprzeprowadzkędowielkiegomiasta,ale
terazcieszęsięzkażdejchwilispędzonejwspokojuiciszy…
zdalaodinnych.