Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pięter,wysokościkominów,walczyłarównieżoto,czydymzdanego
kominajestwystarczającoimponujący.Kiedywszystkiekartki
zpracamizostaływyłożonenadługimstole,dzieciakizaczęłysię
śmiaćiwytykaćAdasiapalcami.Cóżzadziwadło!Narysował
człowieka!Itowdodatkuzkotem!Izkrzywymnosem!„Adaś,coty,
kretynjesteś?!”Pytaniepadłoizawisłowpowietrzu.Adamzacząłsię
zastanawiaćnadodpowiedzią,lecztymrazemjejnieznalazł.
Bezczłowiekażadendomniemasensupowiedziałanagle
nauczycielka,kładącdłońnaramieniuAdama.Narysowałeś
magicznydomzwróciłasiędoniegoniecociszej.Szkoda,
żepozostaliuczniowieniedowiedzielisię,żeAdamnarysowałcoś
magicznego.
Jegoobecnydomskładałsięzjednegopokoju,niecowiększej
kuchniimaleńkiejniziutkiejłazienki.Izkota.Cooznaczało,
żewszystkosięzgadzało.Dodatkowymatutemjaknapisano
wogłoszeniubyłwidok.Taknaprawdęstanowiłnieatut,lecz
prawdziwyskarb.Zdośćdużegooknarozciągałasięnadwiślańska
panoramaobejmującabulwar,rzekę,starymostizarośladrzew
podrugiejstronieWisły.Adampodziwiałrzekękażdegoranka,stojąc
przyokniezkubkiemearlgreyzdodatkiemgoździkówiplasterka
pomarańczy.Witałsięznią,obserwowałjejspokójlubwzburzenie.
Wisłamiaławzwyczajutańczyćnawietrzealbozespokojem
buddyjskiegomnichapłynąćniezauważenietam,gdzieczekałonanią
przeznaczenie.Adamczasemjejzazdrościł,ponieważrzekamiała
todosiebie,żenigdynieschodziłazobranegokursu.Nigdynie
wątpiławswojądrogę.
Pierwszejesienneliścietańczyłypodnogamiprzechodniów
nachodnikutużpodoknemstarejkamienicy,wktórejczućjużbyło
chłód.Adamuśmiechałsię,sięgającposweter,ponieważwiedział,
żerozpoczynasięczasaromatycznychherbatwypełnionychcytrusami,
goździkami,suszonymiśliwkami,imbirem,rozmarynem,żurawiną