Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
FarsapannyHeni
Redakcja„Gazety“znajdowałasięwciemnym,brudnym,okopconym
pokojuoddziedzińca,naparterzetrzypiętrowejkamienicy.
Pokójtendzieliłsięnadwarodzajemstałegoparawanu,
okratowanegoioszklonego.Wprostdrzwibyłookienkozakratowane,
wgłębirównieżwtemprzepierzeniudrzwiczki,prowadzące
dosanctuariumdziennika.
Przestrzeńoddrzwiwchodowychzajmowaładługaławkapod
ścianą,stolikzbrudnymkałamarzem,wzdłużparawanuodściany
dościanyciągnęłasiępółka,wytartałokciamiinteresantów,ozdobiona
szeregiemskarbonek.
Wbiurzenadokienkiempaliłsięgazprzezwiększączęśćdnia,
donorytejbowiemsłońcewstydziłosięzajrzeć;goście,roznosiciele,
członkowieredakcji,listonosze,wszyscywspólnemisiłamirobili
comogli,bytenprzybyteknarodowejinteligencjiioświatyuczynić
nieznośnymdlapięciuzmysłówwkomplecie.Błotoutworzyłoskorupę
nanigdyniemytejpodłodze,kopećzlamppowlekałścianyżółto-szarą
powłoką,dymcygarprzysłaniałwszystko,zabijałoddech,rzucanie
igzrytdrzwizblokiemrozstrajałynerwy.
Pewnegowieczora,wsamewiosenneroztopy,zimne,dżdżyste
iczarne,drzwiwypoczywałyodpięciuminut,czekającnadalsze
szamotanie.
Sekretarzdziennikasiedziałzpióremwzębach,nadstosemświeżo
przyniesionejkorespondencji,igatunkowałmozolnieróżnorodną
mieszaninężądań,doniesień,artykułów,skargitd.
Przezwpółotwartedrzwidalszychpokojówdochodziłgłuchy
odgłosdrukarniigwizdanieroznosicieli,przezścianęsapałypompy
odsąsiednichparowychłaźni,napodwórzuwygrywałkataryniarz,
deszczpluskał,huczałomiasto,wrękachsekretarzaszeleściłpapier,
zresztąnicnieprzerywałociszybiura.