Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ktośtargnąłdrzwisłabo,delikatnie,potemzsiłcałych,widocznie
kobiecych,iwotworzestanęładrobna,nikłapostać,zociekającym
parasolem,weleganckiemfuterkuisobolowejczapeczce.Pokrótkiej
walcezblokiemzdobyłaszturmemdrzwi,rzuciłaparasolnaławkę
iwsunęłagłówkęwokienkoprzepierzenia.
—Wujaszku!zawołałcienki,srebrzystygłosik.
Sekretarzpodskoczyłnakrześle,spojrzałwtamtąstronęiwstał
automatycznie.
—Czemmogęsłużyć?rzuciłzwykłepytanie.
—Niechmipantuwujaszkasprowadzipowtórzyłgłosikzpod
gęstejwoalki.
—Cotakiego?
—Wujaszka!No,wszakpanwie,redaktor„Gazety“nositentytuł
dlamnie.
—Zaraz!
Sekretarzaniezaraziłwesołytonodpowiedzi.Chmurnieprzystąpił
doelektrycznegodzwonkawścianie,przycisnąłgotrzyrazyiwrócił
naswemiejsce.
Damaobejrzałaszybkościanyredakcji,zakrztusiłasiędymem,
auspokoiwszyrozdrażnionegardło,zaczęłanucićpółgłosem,drobną
rączką,obciągniętąwjelonkowąrękawiczkę,wybijająclekkotakt
popierwszejskarboncezbrzegu.
Redaktorwszedł.Byłtoczłowiekśrednichlat,podobnydobiustów
Szekspira,zostrozakończonąbrodą.
—Acotamznowu?spytałzdźwiękiemniecierpliwości
wgłosie.
—Interesodparłlakoniczniesekretarz,ruchemgłowywskazując
kobietę.
—Toja,wujaszkuozwałasię,przechylającgłowęprzezokienko
iwyciągającrękę.
—Henrysia!Cotyturobisz,trzpiocie?
Redaktoruścisnąłpodasobiedłońiuśmiechnąłsię,zapominając
oniechęci,zjakąwszedł.
—Przyszłamzprośbądowujaszka.